Plan Hadesa
Krążyła po strychu, opowiadając swoje przemyślenia małemu kaktusowi, który jednak nie odpowiadał na jej pytania. Piorun, paw, młot, łuki i strzały, wino i winogrona. Spojrzała po raz kolejny na kartkę, ale nadal nie rozpoznawała, w jakim to jest języku, więc włożyła ją do kieszonki na piersi. Po chwili postanowiła podlać Sherlocka, by łatwiej mu było myśleć. Wlała do konewki odżywkę i podeszła do wielkiej beczki, w której trzymała wodę. Nachyliła się, aby nabrać wody i zobaczyła lustrzane odbicie całego strychu. W tym momencie wrzasnęła, upuściła konewkę i z bladą twarzą odwróciła się.
***
Komendant stał przed swoim biurkiem, opierając się o nie rękami. Mógł pomóc całej sprawie, ale wtedy sam skazałby siebie. Wystarczyłoby, żeby się podzielił tym, co wie, a detektyw rozwiązałby całą sprawę. Bał się, chciał uciec, ale nie mógł zostawić rodziny. Jutro wyjadą, przekona ich, powie że to wakacje. Pocił się, nerwowo odwracał głowę, gdy słyszał jakikolwiek dźwięk. Aresztowałby tego człowieka, gdyby znał jego nazwisko. Aresztowałby go, ale tamten powiedziałby im wszystko. Straciłby wtedy prace, trafiłby do więzienia i... uratowałby życie.
Podszedł do szuflady, wyjął leki na serce, które naprawdę szybko waliło mu w piersiach. Połknął jedną z tabletek i od razu poczuł, że coś jest nie tak. Zaczęło mu się kręcić w głowie. Przed oczami zatańczyły czarne plamy i wtedy zobaczył go. Wszedł do jego gabinetu, promieniował od niego mrok, lecz może było to tylko złudzenie. Oparł się o jego biurko i spojrzał mu prosto w oczy. Zmienił się od czasu, gdy się ostatni raz widzieli, ale jego czarne oczy nadal błyszczały złowrogo. Ledwie słyszalnym, lecz niezwykle miękkim głosem wyszeptał:
- Obiecałem, więc jestem. Widzę, że jako jedyny całkowicie zmieniłeś branżę, ale ja Cię poznałem. Ty jeden z morderców, ty... - tu jego słowa zagłuszyło krakanie wrony. Myślałeś, że uciekniesz? Zabija cię twa własna broń!- jego słowa zaczęły przypominać syk węża, lecz nadal miękko sączyły się do uszu ofiary. Ofiary, która już nie mogła się ruszyć, traciła słuch i wzrok, ofiary, która umierała.
- Jakieś sensowne ostatnie życzenie? - powiedział mściwie Hades, przypominając sobie, co oni wtedy zrobili. Uraza chowana tak długo i te okropne słowa teraz musiały zabrzmieć.
- Zos... zost... - zaczął z większym trudem komendant, gdyż paraliż docierał już i do jego głowy.
- Może poprosisz? Może jak dobre dziecko powiesz to magiczne słowo? - powiedział Hades z ironią w głosie.
To wspomnienie teraz stanęło także przed oczami komendanta. Wiedział, że wtedy zrobili źle. Wiedział, że jeśli dokończy to, co chciał powiedzieć, to on tego nie spełni. W tym momencie przyszło mu na myśl inne rozwiązanie. Może? Nie potrafił już myśleć logicznie. Jedyna szansa, by pokazać, że najważniejsza jest dla niego praca. By odwrócić uwagę od jego rodziny, która nic nie wie. Może ją uratować? Bardzo tego pragnął. Może przechytrzy Pana Podziemia? Policjant z trudem wyszeptał swoje ostatnie słowa:
- Zostaw mi palec - mężczyzna znał odpowiedź, doskonale ją pamiętał.
- Miało być sensowne - powiedział Pan Umarłych. Przykro mi, choć jednak nie - zaśmiał mu się prosto w twarz.
Ostatnie myśli policjanta skupiły się na jego rodzinie. Może on nie wie, o jego bliskich? Znał jednak odpowiedź. On wie wszystko. Umierał i wiedział, że sprowadził nieszczęście na całkiem niewinne osoby, które naprawdę kochał. To było dla niego najgorsze.