Pierwsze podejście - Rozdział pierwszy
- Z kim? – Jest dociekliwy. A czy ja się ciebie pytam, z kim spędzasz te wszystkie wieczory?
- Sama. – Wstaje z łóżka i wychodzi z pokoju
Chciałabym zostawić tą rozmowę w spokoju, ale z drugiej strony tak już dalej być nie może. Idę za nim do kuchni. Parzy sobie kawę.
- Też bym się napiła kawy. – Mówię. Michał po chwili podaje mi kubek z gorącą kawą i siada naprzeciw mnie przy stole. Panuje cisza bijąca w uszy. Patrzę na zielony kubek, który trzymam w dłoniach. Dostałam go kiedyś na imieniny od Michała. Jeszcze nie byliśmy wtedy razem. Wspominając to, uśmiecham się pod nosem. Mężczyzna siedzący tak blisko mnie, nie widzi zmiany na mojej twarzy. Kiedyś dostrzegał najmniejszy szczegół.
Kolejny raz robi mi się smutno i przykro. Jakbym tylko mogła nad tym wszystkim panować…
- Dawno nie rozmawialiśmy ze sobą. – Szepczę.
- Nie przesadzaj. – Reaguje od razu.
- Ale to prawda. – Patrzę na niego łzawymi oczami.
- Coś ci się znowu wydaje kochanie. – Te słowa nie brzmią w jego głosie tak samo jak kiedyś. A może tylko mi się tak wydaje?
- Wyobraź sobie, że w poniedziałek mieliśmy rocznicę ślubu! Czekałam na ciebie, a ty nie przyszedłeś! – Wybucham. Przygląda mi się, ale jednak nic nie odpowiada. – Dlaczego nic nie mówisz? – Pytam.
- Przykro mi. – Szepcze. – Wynagrodzę ci to. – Dodaje.
- Kiedy? Jak?! Myślisz, że miło jest, kiedy wcześnie wychodzisz do pracy i późno z niej wracasz?! Jesteś do cholery moim mężem, a nie pamiętam, kiedy ostatni raz spędzaliśmy ze sobą czas! Mam już tego dość!
- Nie krzycz. W przyszłym tygodniu może pójdziemy na kolację.