Pierwsze podejście - Rozdział pierwszy
Czytanie przerywa mi ten sam nieznajomy, kładąc przede mną plastikowy kubek wypełniony po brzegi gorącym ciemnym napojem.
- Dziękuję. – Zmuszam się do odpowiedzi i kolejny raz karcę siebie za tą okropną nieśmiałość.
- Przyjemność po mojej stronie. – odpowiada uśmiechając się, a ja czuję, że oblewam się rumieńcem. – Co czytasz? – Pyta zerkając na okładkę książki, którą mam w ręku.
- Opowieść Wigilijną. – Rzucam krótko i sięgam po kawę.
- Nigdy wcześniej cię tutaj nie widziałem.
- Mieszkam w tym mieście od urodzenia.
- Może miałabyś ochotę na spacer?
- Teraz? – Jestem zdziwiona.
- Tak, teraz. Oczywiście jeśli masz na to ochotę. – Patrzy na mnie bardzo mile. Ma takie ładne oczy. – Nie musisz się mnie bać. – Dodaje uśmiechając się. Odwzajemniam gest. Nie wiem czy skusić się na spacer z nieznajomym. Nie wygląda groźnie. Moja wyobraźnia działa za bardzo. Każdego chłopaka oceniam jako gwałciciela.
Myślę jak postąpiłaby Anna. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Niestety bardzo się od siebie różnimy. W porównaniu do niej, ja nie jestem taka rozrywkowa i towarzyska. Wole samotność.
Czuję szarpanie za ramię. Otwieram oczy i nieprzytomna przyglądam się mężczyźnie, który z lekką irytacją próbuje mnie obudzić. Nie pamiętam co się stało i gdzie jestem. Przymrużam oczy i staram się przypomnieć co ja tu robię. Rozglądam się dookoła i dostrzegam, że siedzę w obcym samochodzie, na kolanach trzymam swoją małą torbę podróżną, a w ręku telefon.
Taksówkarz pomaga mi wyjść z auta i podaje kwotę, jaką mam do zapłacenia. Po chwili zostaję już sama na parkingu. Wybieram numer do Anny i czekam aż odbierze. Mija pare długich sygnałów i w moim uchu rozbrzmiewa głos przyjaciółki, ale niestety to tylko nagranie informujące mnie, że mam zostawić wiadomość. Tak więc robię.