PERŁY BABCI KLEMENTYNY
Brat patrzył na nią w osłupieniu, trzymając się za głowę.
- Co się z tobą stało?! - zapytał oszołomiony. - Gdy wjechałem do kuchni po sok do picia, stałaś na środku pomieszczenia jak zahipnotyzowana! Miałaś zamglone oczy i wyglądałaś jak zombie...
Marta całkowicie zbita z tropu, nie miała pojęcia, co odpowiedzieć chłopcu. Gdyby wyjawiła mu prawdę i opowiedziała o perłach, pewnie by jej nie uwierzył.
- To był tylko żart. - wyjaśniła ze słabym uśmiechem.
- Co?!
- Żart. - powtórzyła. - Pomyślałam, że przyda nam się trochę śmiechu.
Chłopiec przez chwilę milczał.
- Niewiarygodne. - rzekł. - Naprawdę dałem się nabrać... Może w przyszłości powinnaś zostać aktorką? Co tam trzymasz w dłoni?
Dziewczynka szybkim ruchem schowała perły za plecami. Jednak Patryk już je zobaczył.
- Perły? Skąd je masz? - zapytał podejrzliwie.
Jego siostra wzruszyła ramionami.
- Znalazłam w sypialni, schowałam do kieszeni i zapomniałam powiedzieć o nich mamie. - odparła.
Brat spojrzał na nią przeciągle.
- Hohoho! Mogę się założyć, że chciałaś je zachować dla siebie! - zażartował.
- Nieprawda! - zaprzeczyła zbyt gwałtownie.
Wtedy rozległo się pukanie do drzwi wejściowych. Marta szybko minęła brata, pobiegła przez hol i je otworzyła. Na progu stał Bonifacy.
Jeszcze tylko jego tu brakowało, pomyślała zirytowana dziewczynka.
Mężczyzna pochylił do niej głowę, konspiracyjnie ściszył głos i rzekł:
- Możemy porozmawiać na osobności? To bardzo poufna i ważna sprawa.
Przechadzali się z Bonifacym po zapuszczonym ogrodzie. Kiedyś, mogło tu być piękne. Dziewczynka z łatwością wyobraziła sobie krzewy bzu i róże. Teraz to miejsce wydawało się ponurę i porzucone przez właścicieli. Pod nogami mieli pełno chwastów.
- O czym pan chciał porozmawiać? - zapytała Marta. Postanowiła od razu przejść do rzeczy.
Staruszek pogładził swoją brodę.
- Zastanawiałaś się pewnie, co robiłem u was w nocy? - zapytał.
Dziewczynka pokiwała głową.
- Szukałem czegoś, co nigdy nie powinno znaleźć się w rękach waszej rodziny. - powiedział tajemniczo. - Podejrzewam, że ten przedmiot musi być ukryty w waszym domu. Klementyna nie miała sposobności, żeby schować go w innym miejscu, bo bardzo rzadko opuszczała swoją posiadłość. Nawet musiałem jej robić zakupy...
- O jakim przedmiocie pan mówi? - zapytała Marta, ale w głębi duszy chyba znała odpowiedź.
Bonifacy cmoknął.
- W tym rzecz, że nie mogę powiedzieć. Zapewniam jednak, że nie kieruje mną chciwość, ani chęć przejęcia cudzego majątku. - wyjaśnił z ręką na sercu. - Ten przedmiot może sprowadzić na was nieszczęście... Gdybyś znalazła w domu ukryty schowek, albo obluzowaną deskę w podłodze, za którą byłoby niewielkie pudełko, koniecznie daj mi znać! Bardzo proszę!
Marta doskonała wiedziała, że chodzi o perły. Nie rozumiała jednak, dlaczego staruszek uważa je za niebezpieczne. Przecież perły spełniały marzenia! Co w tym złego, że człowiek może przenieść się w inne miejsce i czerpać z życia to, co najlepsze?
Pomyślała, że Bonifacy mimo swoich zapewnień, chce podstępem wyrwać im rodzinny skarb. Może babcia Klementyna celowo schowała perły, żeby nie trafiły w jego ręce?
- Oczywiście. Gdybym coś znalazła, od razu pana powiadomię. - powiedziała, żeby go uspokoić.
Staruszek się rozpromienił.
- Znakomicie, znakomicie! - rzekł zadowolony. - Może odwiedzę was za kilka dni? Może do tego czasu coś znajdziesz?
Dziewczynka grzecznie pokiwała głową.