Ostatni Martwiec
– Witam przyjaciela Oblevegę! – z wnętrza sali dobiegł go znajomy głos, ale nie widział do kogo on należy, ponieważ było tam kilka osób – Długo cię szukałem, ale nareszcie się spotykamy!
Czterech osobników ruszyło w jego kierunku, jeden nawet zdawał się biec na rękach i nogach, niemal podskakując. Za nimi zobaczył właściciela głosu.
– To niemożliwe… – wyszeptał Oblevega.
xxx
Michał wisiał wciąż przykuty do ściany. Obserwował go znudzony ksiądz.
– To za wolno trwa. Nie zmieni się dziś na tyle, żeby pobrać jego krew do badań. – Krzyknął do starca, który pojawił się w sali z jakimś młodym, barczystym pomocnikiem – Kto to?
– Mój przyjaciel, obiecał mi pomóc. Oczywiście za drobną odpłatą.
Ksiądz zobaczył, że chłopak ma bandaż na dłoni, przez który delikatnie przebija krew. Michał coraz silniej wił się w swoich kajdanach. Od kiedy do celi wszedł chłopak, a powietrze przesiąkła woń krwi wbijając się w nozdrza Michała i uderzając prosto w mózg. W jego ciele zaszły znaczne zmiany. Skóra na twarzy zbielała i ściągnęła się uwydatniając wszystkie kości, oczy nabiegły krwią i wyglądały teraz jak dwa rubiny. Szarpał się z o wiele większą zawziętością i widać było, że ciało przepełniają mu nieludzkie siły. Brzmiące jak syczenie odgłosy, które z siebie wydawał, oznaczały, że nie ma już w nim nawet krzty człowieczeństwa i z każdą sekundą będzie stawał się silniejszy.
– Co z nim? – przeraził się młodzieniec. Starzec bez zastanowienia wyjął strzykawkę i igłę i podszedł do wampira.
– Nic, chłopcze, to wariat. Oni czasem tak mają. Nie stój tak. Chodź mi pomóc. Przytrzymaj go – pomimo kajdan Michał, a raczej bestia, która zawładnęła jego ciałem wciąż się wiła i poruszała uniemożliwiając starcowi wbicie igły – Za coś w końcu ci płacę!
– Aha, wariat… – Bąknął do siebie pod nosem chłopak i podszedł do więźnia. Całym swoim ciężarem naparł na Michała. Jedną ręką objął go wokół szyi, a druga próbował utrzymać ramię wampira, tak żeby starzec mógł wbić strzykawkę. Kiedy Koniecznemu udało się odciągnąć tłok i nabrać odpowiednio dużo krwi, szybkim ruchem otworzył kajdany po swojej stronie i zrobił unik tak, aby uwolniona ręka go nie złapała. Pomocnikowi nie udało się uciec, Michał złapał go za gardło i podniósł bez wysiłku tak, że szyja chłopaka znalazła się na wysokości jego ust. Kiedy już dosięgnął ofiary zatopił zęby w miękkiej skórze przy tętnicy i zaczął spijać krew, którą słabnące serce nadal pompowało wprost do wampirzego gardła.
Najedzony Michał uświadomił sobie, co się wokół niego dzieje i upuścił zwłoki nowego pomocnika Patryka Koniecznego. Ksiądz widząc, że wampir z powrotem jest bliski ludzkiej postaci postanowił mu pomóc uwolnić się z kajdan. Obaj rozglądali się po pomieszczeniu, bo starzec znowu gdzieś zniknął. Długo jednak nie kazał na siebie czekać. Po chwili wszedł do celi niosąc w ręku siekierę. Michała zamurowało, nie wiedział czy ma się bronić. Ksiądz zdawał się nie przejmować widokiem narzędzia. Starzec szybkim krokiem podszedł do zwłok i odciął głowę, następnie ułożył ją między nogami ofiary i całe ciało skropił święconą wodą. Michał patrzył na to wszystko ze zdziwieniem.