Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część IX
dać jej do myślenia. - Jest jakby bliźniaczką twojej siostry. Mogłeś się pomylić patrząc na wycięty kawałek gazety. Nie mam do ciebie o to żalu. Mothman tylko machnął lekceważąco ręką jakby to nie miało dla niego znaczenia. W rzeczywistości jednak było zupełnie inaczej. - Jeśli mamy współpracować - zmienił temat i odwrócił wzrok od kobiety, kierując go na jeden z arrasów wiszących na ścianie. - to powinniśmy się zastanowić gdzie rozpocząć poszukiwania. Masz jakiś pomysł? - Hrabia Cagliostro mógłby nam pomóc ale zauważyłam, że niezbyt przyjaźnie się do siebie odnosicie. Ciekawe spostrzeżenie, zauważył w duchu. Ale trudno wymagać od niego, żeby szczególnie lubił podejrzane indywidua. - Myślę... Jest takie jedno miejsce, to Bloody Cemetery. Nie wiem skąd wzięła się nazwa tego cmentarza. Jedna z ofiar tych maniaków została na nim pochowana ale tutejsi Strażnicy nie zezwolili na oględziny zwłok. Może ty, swoim zawodem jakoś ich przekonasz. - Nie wiem. Guardianie zwykle mnie unikają - udał, że się nad tym zastanawia ale tak na prawdę uderzyło go stwierdzenie Lady. Nie wiedział czy się przejęzyczyła czy wiedziała coś więcej o popełnianych w dolinie morderstwach. Czemu powiedziała o sprawcach a nie o sprawcy? Nie wierzył w jej intuicję. - Ale spróbuję. Po kilkunastu minutach pożegnał się z Lady M. Nie chciał tracić czasu na niepotrzebne rozmowy. Wyjaśnienia kobiety mogły być całkowicie fałszywe ale musiał sam się o tym przekonać. Dostał od niej mapę Przeklętej Doliny i kierując się nią ruszył w stronę cmentarza. Dziwnie czuł się w urzędowym stroju ale czasem okoliczności zmuszały go do jego noszenia. Bardzo go nie lubił. Wiedział kogo ma szukać. Ze słów Lady wynikało, że ofiarą była córka miejscowego prefekta. Była tak zmasakrowana, że ojciec ledwo ją rozpoznał. Detektyw domyślał się, że łatwo odnajdzie miejsce jej pochówku - rodziny księży przeważnie miały okazałe groby. A gdyby było inaczej to zna jej nazwisko. Mimo mało sprzyjającej nawet na spacer pogody, nie wezwał woźnicy i nie skorzystał z powozu czekającego w stajni. Pomyślał, że spacer i chłodny wiatr wstającego dnia wywieje mu z głowy myśli udręki. Zdawał sobie sprawę, że nadal walczy z cieniem. Liczył na to, że idąc ulicami Przeklętej Doliny natknie się na ślad Nikki. Przecież ktoś musiał ją widzieć. Stanął pod latarnią i w jej nikłym świetle spojrzał na mapę. Musiał założyć okulary i mocno wytężyć wzrok, żeby coś na niej dostrzec. Na ulicach nie widać było żywej duszy i skazany był tylko na swoje zmysły. Dowiedział się od Lady, że cmentarz znajduje się w środku doliny i tym się kierował. Spojrzał na tabliczkę na ścianie na pobliskiej kamienicy: znajdował się na ulicy Gościniec Podróżnych. Z trudem odszukał ją na mapie i upewnił się, że idzie w dobrym kierunku - do centrum doliny. Lada chwila powinien dotrzeć do cmentarza. Złożył mapę i schował ją wraz z okularami do kieszeni, co i raz to oglądając się na boki. Raźniejszym krokiem skręcił w najbliższą przecznicę i po chwili, wśród opadającej mgły ujrzał żelazne ogrodzenie cmentarza. ** Gvidon pierwszy wysiadł z pociągu, tuż za nim wyskoczył Samuel. Nie musiał patrzeć na zegarek, żeby się zorientować która jest godzina - w Przeklętej Dolinie nie było przeskoku czasu. Poza tym mało który z jej mieszkańców mógł sobie pozwolić na luksus posiadania zegarka. Prawnicy spojrzeli na niebo; chociaż noce prawie niczym nie różniły się od dni, i może właśnie dlatego życie w dolinie toczyło się własnym tempem - obie pory były zachmurzone, dżdżyste i chłodne a mgła rzadko się rozrzedzała, nauczył się rozróżniać bladą poświatę księżyca od ledwo przebijających się promieni słońca. Teraz Gvidon rozglądał się uważnie wśród grupek ludzi czekających na peronie na swoje pociągi, wyraźnie kogoś wypatrując. - Powinni już tu być - powiedział przyciszonym, niemal ledwo słyszalnym głosem Samuel. Jego czujne oczy też nikogo nie dostrzegły. Czyżby nikt na nich nie czekał? Poczekali jeszcze chwilę i gdy już miel