Opowieści z innych światów - Mroźna Północ (Kira's version)
Toteż śmiała się po cichu teraz z tych, którymi zajmował się ojciec.
Zeszła do karczmy. Nim jednak opuściła górę, ze schodów wypatrzyła Dwaina i Daracha. Podeszła do nich bez słowa. Dyskutowali o czymś tak zaciekle, że piwo kończyło się - zbyt - szybko. Nie zamierzała wdawać się z nimi w dyskusje. Ich pijaństwo było zabawne, ale bez przesady.
W końcu oboje padli. Westchnęła i spojrzała do kubka po mleku, które jeden z nich jej zamówił. Pusty. Westchnęła ponownie. Wstała i podeszła do karczmarza. Nie było to proste; gwar ją odrobinę dezorientował. Udało jej się, mimo trudności dużych ludzi, którzy chodzili na około niej... Jak na złość wszyscy zasiedli, gdy dotarła do barmana.
- Poproszę dokładkę - zawołała.
- Dokładkę czego? - tamten patrzył na nią tępo.
Podsunęła kubek bliżej niego.
- Mleka!
- Aha!
Krótkie skwitowanie uspokoiło Kirę. Niepokój jednak znów zagościł na jej twarzy, gdy zobaczyła, co karczmarz zrobił, po wzięciu kubka podanego mu przez dziecko. Maź, którą nałożył chochlą do naczynia, wyglądała ohydnie.
- To mleko zsiadło...? - spytała z nadzieją.
- Że to konkretne? - wskazał beczkę ze śmiechem. - Nie, dziewuszko. To od Krasnodźwiedzi.
Nim odstawił kubek maź parowała. Gdy już go postawił przed Kirą, w środku znajdował się płyn pity przez dziecko wcześniej. Młoda odważyła się spróbować. Nie pożałowała, ale i tak nie była pewna, czy chce wypić resztę.