Nil Desperandum 4
W trakcie wszystkich zajęć, które trwały mniej więcej do piątej po południu, Dominikowi udało się wymusić na przyjacielu obietnicę zorganizowania korzystnego dla niego spotkania. Głównym jego punktem miał być moment, gdy on wraz z Olgą zostaną sam na sam, dzięki czemu będą mogli znów zająć się sobą i lepiej się poznać. Marcin miał także za zadanie wypytać Asię, co jej przyjaciółka myśli na temat Dominika i w razie czego wybadać, czy ich związek ma jakiekolwiek szanse, by zaistnieć. Mimo, że należeli oni do dorosłej części społeczeństwa, pewne sprawy woleli załatwiać metodami znanymi już nastolatkom.
Po skończeniu zajęć przyjaciele pożegnali się i poszli każde w swoją stronę. Marcin miał to szczęście, że akurat jechał jego autobus, dzięki czemu zaoszczędził kwadrans spaceru. Twarz przyozdabiał mu uśmiech już na samą myśl, że być może uda mu się zeswatać przyjaciela i znaleźć mu kobietę na całe życie. Jego zdaniem Olga była dobrą kandydatką, pomimo tego, iż czasami zachowywała się dość dziwnie i niestosownie, ale w końcu przyjaźniła się z jego narzeczoną, co musiało o czymś świadczyć.
Tuż przed szóstą Marcin odwiesił płaszcz i torbę na wieszak w korytarzu i zajrzał po cichu do sypialni. Ujrzał kolejny stos chusteczek, lężacych wkoło łóżka, na którym, zwinięta w kłębek, spała Asia. Miała spokojny, miarowy oddech, a włosy delikatnie opadały jej na twarz. Pokręcił tylko głową, mając na twarzy radosny uśmiech, następnie poszedł do kuchni, aby zrobić dla nich kolację. Miał zamiar przygotować coś lekkostrawnego, oboje nie zwykli jadać wieczorami zbyt ciężkich potraw. Postanowił z zalegających na ich blacie warzyw skomponować sałatkę wielowarzywną, jeden z przysmaków, jakimi często się objadali. Kiedy jednak ujrzał na stole dwa kubki, z których jeden był kilkakrotnie używany i ani razu nie umyty, trzy talerze i salaterkę, zrobił zdziwioną minę, odwrócił się na pięcie, by po chwili siedzieć po drugiej stronie łóżka przy Asi. Nachylił się nad nią, odgarnął z jej twarzy jasne kosmyki i złożył na jej policzku pocałunek. Potem delikatnie, powoli poruszał się w stronę ucha, drażniąc jej policzek czubkiem nosa. Gdy tylko jego oddach obił się o małżowinę, dziewczyna poruszyła się niespokojnie, odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała mu w oczy.
- Marcin… - wyszeptała, wciąż zaspana, lekko niekojarząca, ale nadal słodka w oczach chłopaka. – Już wróciłeś.
- Wróciłem. Skarbie, pamiętasz może, o co prosiłem cię przed wyjściem?
- Hm… żebym chodziła siku. – uśmiechnęła się szeroko, przybierając najbardziej niewinną minkę, na jaką było ją stać.
- Aniele, bo ci wyrosną rogi i będzie kuku. – zażartował, przytulając ją do swojego ciała.
- A może ja wcale nie jestem aniołkiem? – podjęła temat dziewczyna, widocznie o wiele bardziej rozbudzona niż przed chwilą.
- Skoro nie jesteś aniołkiem, to kim w takim razie?
- Może ja właśnie mam takie małe różki, tylko je chowam. – obdarzyła go buziakiem w usta i objęła szyję rękoma.