nic

Autor: kierst
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Przecież widzę.

-Nie jestem.

-Przepraszam.

-Się nie gniewam.

Przytulił się, a właściwie nawalił się na nią. Była ściśnięta, a na jej poduszce spoczywała jego głowa. To zadziwiające, że tak schlany człowiek, ma jeszcze siły na dobieranie się, albowiem zaczął czynić to wobec niej. Ona nie chciała. Próbował jeszcze, lecz nic nie uzyskał, wszak był ledwo przytomny. Ona się tylko spięła, no i zdenerwowała. Z tak najebanym człowiekiem, robiąc to, czułaby się jak ze swoim ojcem, serce jej waliło, usta wczepiły się ze sobą, oddech próbowała regulować, by przeszło i zaraz przeszło. On powinien się domyślać, że ona tak się czuła. Lecz nigdy się nie domyślał, zawsze to samo, a ona nie ma już sił i straciła wiarę w jakąkolwiek zasadność w mówieniu o swych uczuciach i przeżyciach. Jutro od niego odejdzie. Jebać to wszystko.

*

Wieczór jak wyrok przychodzi. Wraz z nim głowa. Zasnąć normalnie nie można, bo głowa. Jeden bok i nie myśleć. Drugi bok i nie myśleć. Plecy i nie myśleć. Brzuch i nie myśleć. Bok jeden, myśli. Bok drugi, myśli. Plecy, brzuch, myśli. Zdarzenia dzieją się i mijają, niestety nie bez echa. Żyje i umiera. Rozchodzą się doliny, przestrzenie dusz pełne, przestrzenie bez imienia. Okno i ściany, dom mój i chrapanie Mamy. Jak dobrze jest słyszeć Mamę, jak dobrze. I jak serce rozdziera nieszczęście jej i niemoc zupełna lub moc bezsilna. Uczuciem tylko silna, lub aż uczuciem. Lecz im większe, tym boleśniejsze, by wiedziała, by była pewna, Mamusia Kochana. Sen niech przyjdzie, tylko nie mroczny. Sen. Zaczyna myśleć o rzeczach nierealnych, wymyśla sobie sen, by się w niego wtopić i zasnąć w końcu. Nie udaje się.

Ściana jawi się w twarzach, w wyrazach, w charakterach dla niej nieodgadnionych, ale istniejących, wydobywających się czasami po cichu i w ukryciu. Zdaje się, że z lękiem pewnym się wydobywa, lecz od dawna w samotni od czasu do czasu musi oddać coś zewnętrznej swej powłoce, bo już wszystkiego w sobie nie mieści.

Sufit sięga wysoko ponad niebo. Jedynym i ostatecznym dachem się staje. Koniecznym, ostatecznym skazaniem.

Oczy zamyka, zaciska na siłę, trzyma jak najdłużej. Kurwa! Kurwa! Kurwaaaaa! Ryczeć, krzyczeć się chce. Wypłakać, ale ostatecznie. Utulić się w kimś. Brzuch z nerwobólami, zaciśnięty od dawna, a teraz i pali, i piecze.

Otworzyła oczy. Patrzy. Wzdycha ciężko. Jeszcze ta jej pieprzona pikawa wali tak mocno, że panoszy się i potrząsa całym ciałem, by tylko przeszkodzić w zaśnięciu.

Życie na chama wpierdala się jej w głowę, by tylko nie zasnęła. Praca, miłość, poczucie bezsensu, wszystko musi być nie tak, by tylko nie zasnęła.

Próbuje znowu. Drzewo za oknem nie jest tym samym drzewem. Stoi na brzegu wysokiej skały, tak jak jej dom. Pod skałą jest ogromne jezioro, otoczone górami. Nad brzegiem jeziora jej postać. Woda skrzy się promieniami. Jest tam, gdzie jej nigdy nie było. Patrzy spokojnie, siada na kamieniu. Przybiega pies. Głaszcze go po głowie. Idzie do domu. W domu Mamusia ogląda komedię i je winogrona. Ona bierze książkę i czyta. Wszystko jest pięknie. I koniec bajki, dalej nie umie.

Patrzy w kierunku Mamy. Smutek rozdziera jej serce. Stara się wstać jak najciszej, by nie obudzić Mamy. Bierze papierosa. Idzie do kuchni, siada koło pieca, pali. Żar papierosa i dym, nieodmienne jej towarzystwo. Och, jak ryczeć się chce.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
kierst
Użytkownik - kierst

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-03-02 00:45:33