Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część V

Autor: KonradStaszewski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

"Opowieści z Przeklętej Doliny" "Ucięta Mowa" Część V-ta "Podróż" Furman nawet nie zdążył zatrzymać koni, gdy pierwszy mężczyzna wyskoczył na chodnik. Jego, do niedawna jeszcze lśniące, czarne buty rozchlapały kałużę na boki. Ubrany w długi, czarny płaszcz mężczyzna zaklął pod nosem i krzyknął do swoich towarzyszy, aby się pośpieszyli. - A zapłata? - Zapytał bezceremonialnie furman. Mężczyzna, który pierwszy wyskoczył na chodnik, odwrócił się do niego myśląc, że to pytanie było skierowane tylko do niego i odparł zaczepnie: - Za chwilę wracamy. Chyba, że nie chce pan na nas czekać. A może ma pan coś na sumieniu i woli nie stać przed gmachem tej instytucji? Przy tych słowach mężczyzna w płaszczu spojrzał wymownie na swego rozmówcę. Ten spojrzał tylko na drzwi wejściowe do budynku i nic się już nie odezwał. Nasunął tylko kaptur na głowę, jakby dla niepoznaki. Mężczyzna w czerni uśmiechnął się pod wąsem i ruszył w stronę wejścia. W między czasie z furmanki wysiedli pozostali mężczyźni. Wszyscy wyglądali tak samo, tak samo byli ubrani - jakby należeli do jakiegoś stowarzyszenia. Ale furman wolał nie wiedzieć za dużo. Odetchnął z ulgą gdy wysiedli. Przyprawiali go o gęsią skórkę, chociaż sam nie wiedział z jakiego powodu. - A jeśli go już nie będzie? - Mężczyzna nie był tak pewny siebie jak ten, który rozmawiał z furmanem i teraz szedł tuż przed nim. Był młodszy ale bardzo przypominał go nie tylko z wyglądu. Miał podobne, tylko nieco łagodniejsze rysy twarzy i tak samo zimne i przenikliwe oczy. - I tak go znajdziemy, synu. - Panowie do...? - Zagadnął ich strażnik pilnujący parteru. Mężczyźni spojrzeli na siebie równocześnie, po czym przenieśli wzrok na uniform młodego obrońcy prawa. Strażnik poczuł się bardzo nieswojo. Cofnął się o kilka kroków i znalazł się w pomieszczeniu, które służyło za recepcję a z zewnątrz wyglądało jak dobrze zaopatrzony sklep z bronią. Sięgnął pod ladę jakby szukał pistoletu. W rzeczywistości jednak starał się wymacać dłonią dzwonek alarmowy. - Nie chcieliśmy Pana przestraszyć tym najściem. Szukamy detektywa Mothmana. Wie o naszych odwiedzinach. - Gładko skłamał młodszy z mężczyzn. Gdy wypowiadał te słowa nawet powieka mu nie drgnęła. Sięgnął do kieszeni i wolno, ale zdecydowanie zbliżył się do "budki" strażniczej. Guardianowi, widocznie mało jeszcze doświadczonemu w pracy, kropelki potu wystąpiły na czoło i zaczęły trząść się ręce. Ubrany w płaszcz mężczyzna położył mu na biurku jakąś małą karteczkę. Strażnik spojrzał na nią i odetchnął nieco spokojniej. Mógł się domyśleć, że to prawnicy: świdrujące, zimne oczy i energiczny, zdecydowany chód, zimne rysy twarzy. Obrazu dopełniał ich ubiór - te buty z najlepszej skóry, bawełniane długie płaszcze, teraz rozpięte i śnieżnobiałe koszule musiały kosztować majątek. Jeden z nich miał jakąś teczkę, pewnie z dokumentami. Guardian uspokoił się nieco, przypomniał sobie plotki o Panie J.M., jak mówiono o detektywie Mothmanie, krążące wśród pracowników całej Guardian Street. Może nie powinien się dziwić jego gościom. - To taka mała klitka na... - Znajdziemy - Przerwał mu "mężczyzna od wizytówki" i odwrócił się w stronę swoich towarzyszy. Wszyscy w milczeniu ruszyli ku schodom prowadzącym na piętra. - ""Smith'n'Smiths Lawyer Co." mogą mi się jeszcze kiedyś przydać". - Pomyślał strażnik chowając wizytówkę do kieszeni spodni i spojrzał na zegarek stojący na biurku. Otworzył zeszyt i zanotował skrupulatnie godzinę odwiedzin prawników. Minęli kilka korytarzy i pokoi nim dotarli do gabinetu detektywa. Mijani przez nich pracownicy nie zwracali na nich większej uwagi, widocznie mieli pełne zaufanie do strażnika na parterze, albo byli tak zadufani w sobie, że nikt nie ośmieli się zaatakować w jakikolwiek sposób siedziby stróżów prawa. Przybysze stanęli przed drzwiami detektywa i spojrzeli po sobie zaskoczeni. - "A jednak się spóźniliśmy." - Pomyślał Gvidon patrząc na kawałek kartki przyczepiony tuż pod metalową plakietką

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
KonradStaszewski
Użytkownik - KonradStaszewski

O sobie samym: Twórczość wydana to: OPOWIEŚCI Z PRZEKLĘTEJ DOLINY: UCIĘTA MOWA, wydawnictwo BLACK UNICORN, 2009r. (30 egzemplarzy); Wsłuchaj się w siebie, wyd. E-bookowo, 2008r.; Wiersze rodzinne: W hołdzie Zygmuntowi Dubińskiemu, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2008r.; Wiersze wybrane głosami internautów: Zapisane głosami, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2008r.; ARKUSZE LITERACKIE Stowarzyszenia Twórców Wszelakich Nr 1/2/2008 Grudzień 2007 r./ Styczeń 2008 r. (fragmenty Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa); Magazyn literacko-artystyczny szafa, nr. 26/27 (grudzień 2007) (opowiadanie pt. Sen?); Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2007r.; tete a tete spojrzenia wiersze, wyd. Spółka Wydawnicza HELIODOR, 2006r. (3 wiersze konkursowe).
Ostatnio widziany: 2012-12-14 18:31:47