Mój chłopak nie jest gejem
Autor: AkFa
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0
arsknął w odpowiedzi. Prawdę jednak powiedziawszy serce stało mu w gardle. W ciągu tych kilku godzin, przywiązał się do Bryana tak bardzo, że mógłby zrobić dla niego, praktycznie wszystko. Nie wiedział tylko, co to „wszystko” znaczy.
- Nie, nie zabiję cię i nie pozwolę się rozproszyć.
- Och! Moje pocałunki cię rozpraszają? – Bryan nagle się zapalił. Kyle strzelił mu klapsa. Delikatna dolna warga Bryana ślicznie wygięła się w lekkim dąsie. Niestety Kyle zdawał się być całkiem na to odporny.
- Ok, Ok. po prostu tak jakoś wyszło, że … Powiedziałem, że przyjdziesz na mój Prom Ball, jako mój partner!
- Co? – Kyle zerwał się niemal zrzucając Bryana na podłogę. Młody siedział ze spuszczoną głową, jego ramiona zaczęły podejrzanie drżeć. W tej chwili jednak Kyle nie potrafił się tym przejąć. Myśli wirowały mu w głowie jak huragan. Konsekwencje całej tej sytuacji mogą być kolosalne. Jego reputacja wisiała na włosku. Nie żeby miał problem z byciem postrzeganym, jako gej. Sytuacja jednak nie była tak prosta. Jego rodzina i rodzina Bryana po prostu odpadną. Musi zastanowić się, co zrobić w tej całej sytuacji? A przede wszystkim musiał wziąć pod uwagę uczucia Bryana. Nie mógł pogłębić jego cierpienia, które wyraźnie było widać w jego oczach. Starając się ukryć swoje uczucia Bryan wstał i wsparł dłonie na biodrach.
- Rozumiesz, to nie tak, że w ogóle miałem zamiar iść na Bal. Wiec to nie jest żaden problem… Tom i tak w to nie uwierzył. Wiec, jeśli się tam nie pokarzę to nie będzie żadne zdziwienie. A ten ostatnie dwa tygodnie miną w oka mgnieniu.– Bryan starał się brzmieć przekonywująco i stanowczo. Kyle tylko rzucił mu ironiczne spojrzenie.
- A dlaczego ten „Bestia Inteligentna” ci nie uwierzył? – To na serio ciekawiło Kyla. Bryan spojrzał na niego z niedowierzaniem. Po czym wybuchnął głośnym, smutnym śmiechem.
- Kyle, proszę cię. Jak to sobie wyobrażasz? Taki facet jak ty i ja? No proszę cię, bądź poważny.
Kyle nadal tylko na niego patrzył, jakby stwierdzenie Bryana nie było aż tak oczywiste jakby to się mogło Bryanowi wydawać. Z westchnieniem Bryan potargał swoje blond włosy.
- Człowieku. Kto uwierzy ze chciałbyś być zemną? Mną?! Szarym i ponurym, beznadziejnym, mną?– Młodszy mężczyzna spojrzał na niego lśniącymi oczyma.– Jesteś piękny. Idealny. Nie ma opcji, że byś mnie chciał. Kiedy palnąłem o nas …to było …głupie. Nie myślałem.
- Bryan. Przesadzasz.– Kyle stwierdził spokojnie.
- Nie. Niestety nie. Nawet Tom stwierdził, że żaden prawdziwy facet nie wytrzymałby z takim beznadziejnym mną. I wierz mi, mogłoby się zdawać jakby znał mnie jak własną dłoń!
- Nie dawaj się na to nabrać. Teoretycznie, pewne cechy, można przypisać praktycznie każdemu.– Kyle nie potrafił zrozumieć, dlaczego Bryan tak nisko się cenił.– To był jego głupi traf. Co ci powiedział?
- Och, nie chce o tym rozmawiać. Miał zbyt dużo racji.
- Nie! Zdziwiłbyś się jak wielu ludzi pragnie tego samego. Jak wielu ma te same oczekiwania i pragnienia.
- Ale nie każdy jest taki…potrzebujący, uzależniony od uczuć, troski i opieki. Taki chciwy emocjonalnie. Jestem facetem na litość boską! Powinienem wziąć się w garść a nie snuć nierealne marzenia.– Bryana zdenerwowany i wyraźnie smutny zaczął ciskać się z kąta w kąt, niewielkiego pokoju. Kyle czuł jak jego dłonie same wyciągają się, aby objąć swojego małego przy