Mój chłopak jest gejem" 3 część serii (+18)
>
– Nie rozumiem, o co to zamieszanie – Matt wtrącił w końcu. Nie podobało mu się to, że wina jakimś cudem spadła na niego, skoro to oni kombinowali za jego plecami. – Czym się przejmujecie? Z tego co się orientuję to wasze plany są już sfinalizowane, a wy macie wszystko ustalone! Co ja mam z tym wspólnego?
– Bo nam zależy na tobie! – zawołał Don z irytacją. Owijanie w bawełnę jeszcze nigdy nie przyniosło nic dobrego, a on nie miał ani ochoty, ani siły się bawić. Okrągłe z zaskoczenia brązowe oczy były komiczne. – Tak właśnie jest. Co tak się na mnie gapisz? Nam wszystkim zależy na tobie, ale ty zachowujesz się jak nadęty palant. Rozumiem, że nie chcesz mieć ze mną nic do czynienia, co też jest bardzo zastanawiające. Nie rozumiem jednak dlaczego traktujesz nagle Kyla jak obcego? Karzesz go za przyjaźń ze mną?
– Bredzisz! – zaprzeczył Matt spinając się wewnętrznie. Może faktycznie swoją frustrację odbijał na swoim przyjacielu i bracie, ale z całą pewnością nie zamierzał się do tego przyznać.
– Rozwalasz swoją przyjaźń, zdajesz sobie z tego sprawę? – Don zignorował go całkowicie i nadal napierał. – I wygląda na to, że robisz to ze strachu przede mną! – oświadczył arogancko. Mógł zgadywać, w końcu trafi.
Nie spodziewał się jednak ataku. Dopiero kiedy poczuł jak jego plecy uderzają o filar altanki, odbierając mu dech, zareagował przytrzymując atakującego go wściekłego mężczyznę.
Matt miał ochotę go zabić. Chciał wepchnąć mu te słowa z powrotem do gardła wraz z tymi ślicznymi ząbkami. Zamiast jednak zdzielić przystojną twarz tuż przed sobą, syknął z trudem nad sobą panując.
– Nie boję się ciebie i nie wiem skąd ten poroniony pomysł zrodził się w twojej głowie.
– I to pewnie dlatego, że nic do mnie nie czujesz, teraz chcesz mi dołożyć? – Don zapytał lekko sapiąc. Niewielka odległość między ich ciałami, prowokowała i jego, i Matta. Chciał się znaleźć jeszcze bliżej.
Matt zamachnął się i chciał uderzyć roześmianą arogancko twarz. Nie zdołał jednak, bo Donatello spodziewając się uderzenia, zablokował cios. Sekundę później zmienił ich pozycję i to on przypierał Matta do filaru. Wiedział doskonale, że jego przewaga polega tylko i wyłącznie na zaskoczeniu, zamierzał je jednak wykorzystać do maksimum.
– Uprawiałem zapasy przez prawie dziesięć lat – mruknął prowokująco w znajdującą się od niego o pięć centymetrów zaczerwienioną z wściekłości twarz. Ich oczy starły się w ostrym spojrzeniu. Praktycznie czuli swój oddech na twarzy. – O niczym innym nie marzę, niż tylko o tym, aby potarzać się z tobą po ziemi.
– Jesteś chory! – Matt odepchnął go z całej siły i obaj się zatoczyli. – Trzymaj się ode mnie z daleka! – Znów pchnął Reda i mężczyzna ponownie uderzył plecami, tym razem o przeciwległą ściankę, jęcząc z bólu.
– Możesz udawać, ale ja wiem, że na mnie lecisz… – wydyszał mimo to. Co miał do stracenia? Przynajmniej przestanie być ignorowany.
Brunet zaklął zaciskając pięści i patrząc na niego, jakby na poważnie rozważał bijatykę. Zdrowy rozsądek jednak zwyciężył. Niestety.
– Nie lecę na facetów. Nie jestem tobą zainteresowany, bo nie jestem taki jak Bryan i Kyle.
Don wyprostował się i wyprężył swoją imponującą sylwetkę, jakby oceniając promieniujący przez jego całe ciało ból.
– A co jest z nami nie w porządku? – zapytał z wyzwaniem. – Co jest nie w porządku w pragnięciu innego mężczyzny?
Matt ponownie zacisnął pięści, ale ukrył je krzyżując ramiona na piersi i stając w rozkroku, nie dając się sprowokować.
– Nie to miałem na myśli i dobrze o tym wiesz!
– Nie, nie wiem. Nie znam cię wystarczająco dobrze
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora