Mój chłopak jest gejem" 3 część serii (+18)
Autor: AkFa
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0
ił się o gotowanie? – zapytał starając się brzmieć lekko i wesoło. Jego brat najwyraźniej miał problem z kupieniem jego nagle przyjaznego nastawienia, bo milczał zaskoczony. – Halo?
– Eee… my… zamawiamy. Chińszczyzna jest dziś w menu… – wydukał w końcu młodszy mężczyzna. – Masz ochotę na coś szczególnego?
– Nie, to co zwykle będzie dobrze. Może jakieś dodatkowe sajgonki?
Bryan roześmiał się w końcu z zadowoleniem.
– Spoko. Nie ma problemu! Wszyscy je uwielbiamy, więc nie masz się co martwić, że zabraknie.
– Dobrze. Ja tylko dokończę to co robiłem i już jestem u was. – Matt pożegnał się szybko, zanim rozmowa się przeciągnęła, a on zdołał odwieść samego siebie od tej wizyty. Cieszył się też, że jego brat nie przyczepił się do jego przejęzyczenia.
Donatello, ten drań, oczywiście powiedział im o pochopnej decyzji, jaką podjął o wprowadzeniu się do nich. Oficjalnie więc to był również jego dom. Jego gościnne podwoje tylko czekały na niego.
Sfrustrowany i podminowany, opadł na oparcie swojego skórzanego czarnego fotela, wplatając dłonie w swoje niedawno schludnie przycięte, brązowe włosy. Kółka pod wpływem jego ciężaru odjechały kawałek, ale Matt nawet tego nie zauważył. Jego wyobraźnie już tworzyła w jego głowie dziesiątki scenariuszy czekającego go spotkania.
Tutaj, zamknięty za drzwiami eleganckiego, schludnego gabinetu czuł się pewnie. Tam jednak czekał na niego jego spostrzegawczy, przenikliwy przyjaciel, wścibski brat i… Donatello doprowadzający go do szewskiej pasji.
Sam nie był pewien jak udawało mu się przez dwa tygodnie spławiać ich przez telefon, ale już dłużej tak nie mógł. Pracowali razem i prędzej czy później będą współpracować na różnymi projektami wspólnie, będzie więc musiał to jakoś przeżyć. Z Kylem poradzi sobie… jakoś…
Nie był tylko pewien czy poradzi sobie z Donatellem Garettem.
Szybkim kliknięciem w kilka klawiszy zapisał i zabezpieczył projekt swojej grafiki i wstał od zawalonego biurka. Powinien to wszystko powkładać do wielkiego regału stojącego pod białą ścianą, ale doszedł do wniosku, że to da mu jeszcze jeden pretekst, aby skrócić lunch.
Na swoją, w dalszym ciągu perfekcyjnie białą koszulę, wrzucił ciemnoszarą marynarkę i poprawił srebrzysty, modny krawat. Nadal jeszcze nie przyzwyczaił się do swojego zawodowego, poważnego wyglądu. Czasem, tak jak teraz, czuł się jak mały chłopiec przebrany za dorosłego mężczyznę.
Obrzucił gabinet ostatnim spojrzeniem, zadowolony, że wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Tylko ogromne okno sprawiało, że biało–granatowe pomieszczenie nie przytłaczało go. Inaczej w tym dwa na dwa metry pokoiku walczyłby z klaustrofobią. Zamykając za sobą drzwi praktycznie wzdrygnął się widząc swoje nazwisko na wytłaczanej czarnej tabliczce.
GRAFIK MULTIMEDIALNY
Mathew Tomson
***
Dom był piękny. Już przechodząc przez dość ruchliwą ulicę Matt widział furtkę i szeroką bramę na podjazd. Wysoki płot otaczał całą posesję, a dość wysokie drzewa przysłaniały duże okna z przodu. Bladożółta elewacja komponowała się z wiecznie zielonymi krzewami posadzonymi przed domem w równych rządkach. Żwirowa ścieżka przyjemnie zgrzytała pod jego stopami, kiedy z każdym krokiem zbliżał się coraz bardziej do domu. Brązowe drzwi otwarły się zanim jeszcze zdołał wejść na schodki wąskiego ganku.
– O! – zawołał uradowany widokiem brata Bryan. – Myślałem, że to dostawca jedzenia!
Matt uśmiechnął się lekko.
– Tacy głodni jesteście, że czekasz pod drzwiami? – zapytał trochę złośliwie. Mógł się założyć, że czekał na niego, nie do końca wierząc, że przyjdzie.
Lekkie ukłucie żal