Moc bursztynu cz-2
- W piątek, dlatego nie przyszliśmy. Na początku myśleliśmy, że sobie z nas stroi żarty. Ale gdy zaczął mówić, jaki on jest szczęśliwy, to żeśmy z Agą zbaranieli, tak nas zatkało.
- Mnie chyba bardziej zatkało, jak was. Najpierw składając życzenia, wręczył mi dwadzieścia pięć róż, a niedługo po tym oświadczył, że się ze mną rozwodzi.
- Nawet nie uwierzysz, Małgorzato, jak ja się głupio czuję. Po prostu wstydzę się własnego brata. Co myślisz dalej, rozejdziesz się z nim?
- Ja z nim nie, ale on ze mną na pewno – odburknęła. – Jednak mam nieco inne zmartwienia.
- Jakie? – spytali niemal jednocześnie.
- Obawiam się o opłaty. Bieżące rachunki, przewyższają moją miesięczną pensję.
- Wynajmij komuś jeden pokój i problem z głowy. A Tomasz, już wie?
- Tomek jest w Berlinie. Wraca dzisiaj wieczorem, albo jutro około południa. Dzwonił w piątek i składał nam życzenia, był taki radosny. Muszę przyznać, że bardzo się obawiam, jak on do tego podejdzie. Nawet nie wiem, jak mu wytłumaczyć i kogo za to, co się stało, obarczyć winą.
- Teraz już przesadzasz, Małgosiu. Co chcesz mu wytłumaczyć? Podejdź do sprawy tak, jak podszedł Norbert. Powiedz mu prosto z mostu, bez owijania w bawełnę. Twój tatuś zgłupiał na stare lata i to wszystko. Chyba nie myślisz, robić z siebie kozła ofiarnego?
- Nie, nie myślę.
Karol uśmiechnął się kącikiem ust.
- A teraz skorzystaj z mojej rady. Nie zadręczaj się Norbertem, bo na to co zrobił, po prostu brakuje słów. Ty natomiast pomyśl o sobie, przecież masz dopiero czterdzieści pięć lat. Muszę przyznać, że niejedna młoda dziewczyna może ci pozazdrościć urody i zgrabnej sylwetki. A przede wszystkim, tych cudnych, zielonych oczu. Prawdę mówiąc: nie uwierzę, że za tobą się mężczyźni nie oglądają.