Moc bursztynu cz-11
- Jest jeszcze syn.
- Ile ma lat?
- W tym roku ukończył studia. Przebywa w Berlinie, na pewno, kiedy się dowie, przyjedzie natychmiast.
- Przykra niespodzianka go czeka. Proszę go powiadomić, żeby się ze mną skontaktował. To jednak nie znaczy, by pana nie informować o stanie zdrowia pacjentki.
- Proszę mi powiedzieć, panie doktorze. Jaką ma szansę na przeżycie?
- Na dzień dzisiejszy nie ma żadnej, dlatego jak najszybciej musimy operować.
- Mogę do niej wejść?
- Tak, ale tylko na chwileczkę. I proszę pozostawić w dyżurce numer telefonu, w razie potrzeby zadzwonimy.
Dawid narzucił podany przez pielęgniarkę fartuch i z bijącym sercem wszedł na salę. Łóżko, na którym ją ujrzał, wydawało się w stosunku do niej olbrzymie. Teraz dopiero dostrzegł, jaka jest drobna. Jej blada twarzyczka nie różniła się, od białej poduszki. Leżała jak śpiąca lalka, nie dając żadnych oznak życia. Dotknął jej dłoni, poczuł jakby drgnęły paluszki. Schylił się i delikatnie je ucałował. – Musisz żyć Małgosiu, nie możesz mnie opuścić. Bez ciebie moje życie nie będzie miało sensu, legnie w gruzach - wyszeptał. Pocałował ją w lepkie od potu czoło i nie spuszczając z niej oczu, tyłem się wycofał. Na drugi dzień z samego rana, kilkakrotnie dzwonił do mieszkania Małgorzaty, ale telefon nadal milczał. To znaczy, Tomek jeszcze nie dotarł. Pojechał do szpitala, by dowiedzieć się czegokolwiek. Stan zdrowia Małgorzaty był nadal ciężki, jednak nie krytyczny. Chociaż chwilami miała przebłyski świadomości, nie kontaktowała gdzie się znajduje. Nie pytała o nikogo, nic ją nie obchodziło, co się wokół niej dzieje. Mętnym wzrokiem patrzyła na pielęgniarki, jakby żyła w innym świecie. Pielęgniarka prosiła Dawida, by wszedł najwyżej na dziesięć minut gdyż dłuższe wizyty są niewskazane: Dawid uszanował jej decyzję. Kiedy zbliżył się do łóżka i delikatnie dotknął jej policzka - otworzyła na chwilę oczy. Popatrzyła na niego i pogrążyła się półśnie. Ukucnął przy niej, chwycił jej dłoń i zaczął leciutko masować siniaka po kroplówce. Uśmiechnęła się, uniosła powieki i cichutko spytała:
- Jesteś aniołem?
- Nie jestem aniołem, jestem Dawid.