Moc bursztynu cz-10
- Załóż Tomka kapcie. Nie potrzebujesz się obawiać, nie ma grzybicy.
Przytaknął głową. Nabrał w płuca powietrza, po chwili wypuścił, oddychając z ulgą.
- Co to ja chciałem powiedzieć, Małgosiu?
- Chyba chciałeś powiedzieć, jak minął dzień? – skwitowała.
- Mnie czy tobie?
- Oczywiście, tobie.
- Posłuchaj Małgosiu, ja na brak pracy nie narzekam. Jednak ty powinnaś się wytłumaczyć, gdzie byłaś?
- Wyobraź sobie, że sprzątałam mieszkanie, bo nagromadziło się sporo kurzu.
- I byłaś tak bardzo zajęta, że nie słyszałaś telefonu?
- Jakbym słyszała, to na pewno bym odebrała. Nie było powodu, dla którego nie miałabym odbierać telefonów.
- A może był?
Spojrzała mu prosto w oczy i pokręciła przecząco głową. Uśmiechnął się do niej, objął ją ramieniem i na przywitanie namiętnie pocałował. Nie protestowała, ale odwzajemniła pocałunek. Przywarła jeszcze mocniej do niego, podnosząc powieki spytała:
- Możesz to powtórzyć, Dawidzie?