Moc bursztynu cz-10
- On nie dociekał, żeby to wyjaśnić?
- Znając Norberta, na pewno sprawdzał. Ale na szczęście, nie był jeszcze zmieniony wpis w księdze wieczystej. Ciotka Antola nie przepadała za Norbertem, jak mój dziadek. Dlatego robiła wszystko, żeby Norbert nie ruszał mojego spadku.
- Widocznie miała złe przeczucie, nie sądzisz?
- Widocznie tak – przytaknęła głową.
- Jeszcze o jedno cię proszę, Małgorzato. Nie opowiadaj zbyt wiele, tej zwariowanej Bożenie. Przecież ona lata do Norberta codziennie, co usłyszy to mu powtórzy i jeszcze do tego parę słów doda.
- Ja byłam pewna, że on u niej mieszka.
- Norbert zamieszkuje na działce, Małgorzato. Ktoś opowiadał Karolowi, że Norbert biega po działce w fartuszku, a słodka Zuzia wyleguje się w hamaku.
Małgorzata zrobiła zeza i podrapała się palcami po głowie.
- Dobrze to sobie obmyślił. Wie doskonale, że ja nie bywam na działce, więc ma pole do popisu. Ciekawe, od kiedy ta pinda, tam się panoszy? Ale już niedługo będą się tam pieprzyć, bo zrobię z nimi porządek i wylecą stamtąd na zbite pyski.
- Karol mi mówił, że Norbert miał jakieś odchyły. Jego matka dość długo leczyła go u psychiatry, bo dostawał drgawek: podejrzewali nawet padaczkę.
- Teraz już wyolbrzymiasz. Norbert nigdy nie miał żadnych zaburzeń psychicznych. A jeśli jego matka chodziła z nim do psychiatry, to uważam za naturalne, skoro się coś działo. Ja z Tomkiem też chodziłam, kiedy zaczął się zapowietrzać i nawet tego nie ukrywam.
Agnieszka skrzywiła się kwaśno jak po soku z cytryny.
- Właściwie, co mnie to wszystko obchodzi. Ale sama wiesz, że Karol nigdy nie potrafił się dogadać ze swoim bratem. Dlatego do dzisiejszego dnia nie potrafią znaleźć wspólnego języka i nie przepadają za sobą. Chwilami się zastanawiam, dlaczego?