Moc bursztynu cz-10
- Dlaczego nie wyjechałaś, chociaż na parę dni?
- Żeby mi Norbert połowę chaty powynosił? Ja w tej chwili nie mogę sobie nawet pomarzyć, by gdziekolwiek wyjechać.
- W takim razie, co robiłaś w czasie urlopu?
- Wyspałam się za wszystkie czasy. Trochę doprowadziłam mieszkanie do porządku i jakoś zleciało. Przez parę dni jeździłam konno.
- Wróciłaś na stadninę?
- Niezupełnie. Stwierdziłam, że jestem trochę za stara. Miałam trudności wsiąść na konia, a jeśli już go dosiadłam, to siedziałam sztywna jak manekin. Poza tym, po tych kilku zaliczonych jazdach zdeformowały się moje pośladki.
- A Norberta widujesz czasem? Bo się chwali, że wykupuje mieszkanie.
- Chyba na raty.
- Nie wiem czy wiesz? Wszystkie pieniądze, które są na koncie Norberta, idą pod podział majątku?
- Wiem, ale to konto jest na jego firmę budowlaną.
- A co to ma do rzeczy? Przecież firma jest wasza wspólna.
- Coś ty Aga. Chyba nie wierzysz w to, co mówisz. Norbert jest za cwany, żeby dopuścić do podziału firmy. Prawdę powiedziawszy, wcale mi nie zależy na jego parszywych pieniądzach; mam swoje. Postanowiłam sprzedać obydwie działki, a nad resztą się zastanowię.
- Będziesz mogła je sprzedać? Przecież nie masz na nie aktu własności: tak przynajmniej twierdzi Norbert.
-Mam akt własności. Dziadek przepisał cały swój majątek na mnie oraz na swoją córkę Antoninę. Jednak nie wiem, dlaczego nie zaznaczył, co której. Wtedy doszłyśmy z ciotką Antolką do porozumienia. Sądownie zrzekłam się domu i należącej do niego ziemi. Natomiast ciotka zrzekła się dwóch działek na Smochowicach, antyków oraz dzieł sztuki, mieszczących się w tym pokoju. Był taki rok, kiedy Norbertowi zaczęła się walić firma. Wtedy wpadł na pomysł sprzedania jednej działki budowlanej. Ale ciotka była temu przeciwna i zaprzeczyła, że ja jestem spadkobierczynią działek.