Mistrz Haftowanego Listowia
Rzeźnicy przynoszą stosy szynek i pieczonej w ziołach porchetty, rozkładając wszystko na ogromnych stołach pod golym niebem. Ostrymi rzeźniczymi nożami odkrawają szczere porcje
mięsa, częstując każdego, kto tylko wyrazi takie życzenie.
Noc rozrosła się wkoło ciepłą,karnawałową aurą, z ogrodów napływa słodki jak miód
zapach mimozy i nieszpułek i ogarnia plac, rozrastając się coraz dalej i dalej, wpełzając do zaułków
i do ukrytych placykow, gdzie spotykając się z wonią pieczonych kasztanów, porchetty i ryb,
już wyzbyty z powściągliwości dnia powszedniego, roznieca hożo swoj korowód, raz subtelny,
to znów wzbierający w sobie i wylewający się na miasto, pomiedzy rozgrzanych winem i rozbawio-
nych ludzi.
Małe dzieci biegają między stolikami wystawionymi daleko w tę rozdokazywaną,
ciepłą noc przedwiosenną, poprzebierane za zwierzęta i postacie z bajek, rozkrzyczane i szczęśliwe.
Coraz to któreś z nich gubi się w tłumie i nie widząc rodziców, podnosi bezradny lament; dotknięte
tak bezgranicznym nieszczęściem, płacze rzęsistymi łzami i leją sie one i spadają jak perły między
wieprze na ulicę, na bruk intarsjowany płatkami kwiatów, które sypią dziewczęta ubrane jak zwiewne elfy, zabłąkane przypadkiem z rozedrganych od refleksów zórz polarnych,rozpasanej
i rozdziewającej się dalej bez opamiętania, zatraconej w gorączce, pulsującej i wzniosłej jonosfery.
Roztańczone korowody runęły na miasto, poszly w miasto pochodami krzyżującymi się
raz po raz i wzbierającymi powszechnym rozdokazywaniem; przelewającymi sie falami wez-
branych strumieni, pośród placyków, zaułków i podwórek.
U fontanny narynku biało ubrany śnieżny zastęp wesolkow z Bractwa Młodego Wina
i Przyszlych Uciech oblewał się czerwonym winem z bukłaków i pąsowiał złudnymi, fałszywymi
ranami, ktore sobie zadawał. Odmitygowywal się i wykolejał z ostatnich, niepokrzywionych
jeszcze torowisk jakiego takiego porządku, a nie będąc w stanie dłużęj utrzymac się w karbach,
folgował sobie bez pamięci, zatracał się i niknął w oparach niekontrolowanej zabawy.
A kiedy obok fontanny nie pozostało już nic z dawnego ducha Bractwa, kiedy rozpadło się ono, rozcieńczylo na własne życzenie i przyoblekło w Bractwo Już Pustych Buklaków, wypchnęły je z estrady, wyzuły z głównej roli karnawału, która należała już do przeszłości,