Mieczem i Toporem

Autor: Fasoletti
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

moje wyzdrowienie, gotowi zaatakować te ścierwa?
Książę posmutniał.
- Nie mamy do czego wracać. Grodno zostało doszczętnie zniszczone. Tylko my przeżyliśmy. Wandalowie w ciągu tych kilku dni spalili jeszcze Niechcice i Baranów.
- Na krew bogów!! - Wiking poderwał się z ziemi, by po chwili opaść na nią w spazmach bólu. - Jak że to tak? Te bydlęta? Te psy? Tępi prymitywi nie umiejący nawet dobrze wymachiwać swoimi krzemiennymi toporkami dali radę wyszkolonym oddziałom Bożydara i Kryspa?
- Twój problem polega na tym, Torlofie, że gdy wpadasz w szał, nie pamiętasz nic. Kompletnie. Ich broń została wykuta z jakiegoś dziwnego materiału. Jednym uderzeniem roztrzaskiwali nasze tarcze w drobny mak. Wyszczerbiali i łamali miecze. Rozcinali hełmy. To nie była walka. To była rzeź. Rzeź, w której udział brali nie ludzie, a siły nieczyste.
Wiking opuścił wzrok.
- A Bożydar i Krysp?
- Ich głowy zatknięto na palach, wbitych w centrum wiosek.
Rozmowę przerwał szelest. Coś przedzierało się przez chroniące wejścia do groty zarośla. Torlof chwycił topór, gotowy walczyć, nawet pełzając po ziemi. Mieszko również obnażył miecz i czekał. Ludzka postać zamajaczyła w półmroku. Zataczała się jak pijana. Padła na twarz zaraz po przekroczeniu progu pieczary. Walenrod podbiegł do tajemniczego osobnika. Mężczyzna ów był cały poraniony. Oblepiały go grudy ziemi pomieszane z zaschnięta krwią. Śmierdział swądem palonych ciał. Z pustego oczodołu obficie płynęła posoka.
- Kimże jesteś?! - Wrzasnął książę, zaciągając półżywego przybysza w pobliże ogniska.
Następnie wlał mu w usta odrobinę wody. Mężczyzna zakaszlał.
- Moje imię brzmi Wącław - Odparł ledwo słyszalnym głosem. - Mój pan, Henryk, polecił mi was odnaleźć.
- Henryk! Żyje! - Wykrzyknął uradowany Torlof
- Nie żyje - przerwał mu Wącław. - Z Kruspina tylko ja przeżyłem. Nasz pan konał na moich rękach. Ostatnią wolą polecił mi cię odnaleźć, wiedział że jeśli przeżyjesz, ukryjesz się w tej grocie. Nim wyzionął ducha, powiedział mi, że odkrył sekret Wandalów. Dowiedział się czemu ich armia pustoszy wszystko na swej drodze i nic nie jest w stanie jej powstrzymać.
- Zatem mówże w końcu! - Krzyknął wiking
- Pomału przyjacielu. - Uspokoił go książę
- Mój pan wysłał szpiega, który podszył się pod jednego z Wandalów - kontynuował przybysz. - Szpieg ów podsłuchał rozmowę żołnierzy, którzy mówili, że jakaś wiedźma przed każdą walką przyzywa demony i rozkazuje im, by wstąpiły w broń wojowników. Dzięki temu ich miecze i topory zadają tak straszliwe rany i są wytrzymalsze niż jakikolwiek inny oręż na świecie. - Wącław zakaszlał i splunął krwią. - Nasz człowiek przekazał nam tę wiadomość, po czym spróbował zgładzić wiedźmę. Został jednak odkryty i brutalnie zamordowany. Znaleźliśmy jego ciało zakopane obok mrowiska. Z ziemi wystawała tylko czaszka. Owady dokładnie wyczyściły ją z mięsa.
- Pozostaje nam więc tylko zabić wiedźmę. - Odparł Mieszko
- Na Thora, sam rozłupię na pół jej parszywą czaszkę! - Dodał Thorlof z podnieceniem w głosie.
Wącław wybuchnął szalonym śmiechem.
- Myślicie że nie próbowano? Tej staruchy strzeże cała armia, a do tego jest ona odporna na broń. Nikt nie zdoła jej zabić. Włada demonami z najgorszych koszmarów, które są straszniejsze niż wszyscy twoi bogowie wikingu. - Głos rannego był coraz słabszy. Teraz dochodził jakby z oddali.
- Coś wymyślimy, gdzie leży siedziba tej wiedźmy Wącławie?
- Dwa tygodnie drogi na północ stąd, pomiędzy wysokimi skałami rozbity jest obóz. W nim stacjonuje główny trzon armii Wandalów. Tam też swoją siedzibę ma wiedźma. - Wypowiedziawszy te słowa Wącław zatrząsł się konwulsyjnie i umarł. Z jego ust wypłynęła str&oa

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fasoletti
Użytkownik - Fasoletti

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-01-13 10:06:52