Czyj świat, czyje kredki?!
Zafajdane zycie! Przepełnione... yy... czym właśnie, czym! Muzyką wprowadzającą organizm w stan obronny? Tekstem przepełnionym błędami ortograficznymi, a może tym pięknym, którego i tak nikt nie przeczyta prócz autora? Filmem? Sztuką? Operą? Ależ nie! Teraz nikt nie potrzebuje rozrywnki! Teraz... no własnie...
Teraz potrzemujemy być ludźmi. Trzeba nam przemówić głosem wigilijnym, osławionym, szczelnie obdarzonym ludzkością głosem.
Jak mamy byś ludźmi, skoro nikt z nas człowieka nie widział? Sami kretyni! Sami bezmózgowce nieumiejący pisać piórem, czytać bez jąkania, pisać bez snucia wyobraźnią kolejnego fantazy. Człowieku! Logiki ci brak, brak ci życia!
Jak tu być człowiekiem w świecie bez ludzi? Nikt nie chce być samotnym. I tym optymistycznym akcentem kończę moje rozważanie o niczym. Kończę ten wyływ złości. Kończę przedstawienie, a może raczej performance mojego temperamentu.