MELODIA cz.4
- O tak! – ten, który wcześniej chciał mi przyłożyć, przysunął się bliżej – Pójdziesz, prawda? – wyciągnął dyskretnie nóż w moim kierunku.
- Nie baw się w gangstera Luciano – warknął na niego poprzednik, który najwyraźniej tu dowodził – Nie miejsce na to.
- Nie podoba mi się – odparł Luciano, patrząc mi hardo w oczy – Słyszałem, że robi dziwne rzeczy. Czaruje.
- Bądź poważny! – warknął przywódca a potem zwrócił się do mnie – Masz zamiar sprawiać jej kłopoty?
Pokręciłem przecząco głową. Niepewnie, nie będąc pewny czy ktokolwiek mnie zrozumie zamigałem:
- CHCĘ ZABRAĆ JĄ DO DOMU. TO WSZYSTKO.
- Nie, to z pewnością nie jest wszystko Marto – łagodnie zwrócił się do dziewczyny, najwyraźniej rozumiejąc znaki – Znasz go?
- Rozwalił moje skrzypce – burknęła.
- Widziałaś go już kiedyś?
Spojrzała na mnie. Poczułem ukłucie lęku, widząc dziwny błysk w jej oczach.
- Rozwalił moje skrzypce – powtórzyła głucho.
Byłem pewien, ze sprawy idą nie tak.
- Proszę! – mężczyzna skinął na kogoś i po chwili trzymał w ręku czarny futerał - - To jest dla ciebie!
Zamarłem.