MELODIA cz.4
- Wyglądasz okropnie – zauważyła.
Jej ręce manewrowały przy skrzypcach. Korciło ją by znów zagrać, chorym nerwowym ruchem. Musiałem mieć się na baczności.
- TY RÓWNIEŻ – zauważyłem, siląc się na spokój.
- To musiał być ciężki rok.
Nie chciałem z nią o tym rozmawiać. Już nie.
Nie podobał mi się sposób w jaki trzymała skrzypce.
- ZOSTAW MNIE W SPOKOJU – nakazałem.
- Uważałam się dotąd za artystkę – powiedziała – Bo czy to nie jest pewien przejaw sztuki? Czy nie tworzysz czegoś niecodziennego? No powiedz sam! Ach, nie możesz! Nie masz pojęcia jak to mnie fascynuje! Chciałabym wejść do twojego świata! Stworzyć muzykę niemego cierpienia! Nie możesz wyrażać cierpienia krzykiem Jean. Więc jak to robisz? Mimiką? Czy ruchami rąk?
- NIE ODPOWIEM.
- Boisz się bólu Jean?
Spojrzałem na nią z ostrożnym namysłem.
- Fascynujesz mnie tym swoim wypadkiem – powiedziała gorączkowo – Gdyby można to było odtworzyć! Co ty na to? Ruch i dźwięk! Twoja iluzja i mój podkład!
- JESTEŚ NIENORMALNA!
- Jean, tak wspaniale wyglądasz gdy one cię otaczają! Przypominasz sobie? Tę ciężarówkę?
Nie, nie będę…