Małpki idą do nieba

Autor: Jim_Stark
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

       Niezrozumiałe, tragiczne, romantyczne, niepoukładane, krążące po naszych głowach myśli, nie pozwalały nam na wypowiadanie jakichkolwiek słów. Marta rozglądała się nerwowo, zaszklonymi oczami. Tuż pod nimi, po piegowatych policzkach spływał rozmazujący się, czarny tusz do rzęs. Wciąż zraszał nas bezkarny deszcz. Byliśmy przemakalni. Ciemne, ociekające włosy przylepione do jej czoła, skroni, policzków i rozmazany makijaż, jakby przekalkowany na jej twarz ze zdjęcia Courtney Love, nadawały jej cudownie smutnego uroku.

       Nieustannie przerzucała wzrok z jednej strony na drugą. W lewo spoglądała częściej, a po każdym spojrzeniu oddychała trochę spokojniej, wolniej płynęły łzy. Wypatrywała tam rozpędzonych, wypełnionych znudzonymi pasażerami wagonów, dla których jej skok byłby tylko denerwującą przeszkodą w szybkim dotarciu do celu podróży. Maszynista, który za chwilę miał wjechać na nasz peron, nie zdawał sobie pewnie sprawy, że jego lokomotywa oprócz dotarcia do zamierzonego na dziś miejsca, może wykonać jeszcze jeden dodatkowy kurs. Dwoje pasażerów wybierających się do nieba na gapę.

       Kiedy spoglądała w przeciwną stronę, na jej policzkach, zaczynały pojawiać się dziesiątki nowych kanalików, wypływających z zanieczyszczonych maskarą rzek łez. Za każdym razem jej mimika wskazywała na poważny niedobór endorfin w organizmie. Zdawało się, że próbuje uchwycić tam jakąś alternatywę dla swojego losu, nową ideę, nowe miejsca, ludzi, dla których warto byłoby zostać, wojnę, w której mielibyśmy o co walczyć, poetów, którymi nie rzygalibyśmy po dwóch pierwszych strofach, emocji, które moglibyśmy poczuć naprawdę.

       - Chciałabym wstać – powiedziała zdejmując moją rękę ze swoich ramion. Nasz pociąg trąbił, choć jeszcze go nie dostrzegaliśmy. Wyciągnęła z kieszeni mojej koszuli przemoczoną paczkę fajek. Próbowała drżącymi rękoma zapalić jedną. Próbowała.

       - Musimy Kubuś – mówiła do mnie. Znowu niebezpiecznie przekraczała linię. Patrząc na nią wiedziałem, że sprawa byłaby banalnie łatwa.

       - Chcesz, mogę ci pomóc z tym papierosem?

       - Kubuś, pieprzyć go. Złap mnie za rękę. Powiedz, że mnie kochasz. Zamkniemy oczy i nie zabraknie nam odwagi. Później wszystko będzie w porządku.

       - Ok. Marta, do cholery! Złaź stamtąd. Koniec tego pierdolenia. Ten cyrk już skończył przedstawienie na dziś. Tygrysy wracają do klatek. No chodź. Jak chcesz, to możemy pójść na gorącą kawę i pączki.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Jim_Stark
Użytkownik - Jim_Stark

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2009-08-27 13:22:59