„Mała, dygocąca, krucha istota.” cz7
Karolina płakała. Podszedł do niej i przytulił. Nie protestowała.
- Chyba na dzisiaj skończymy. Jesteś przemęczona .- Nik delikatnie odsunął ją od siebie i dołożył polano do kominka.
- Jak chcesz.- Otarła łzy
- Jutro będziemy mieli cały dzień na Twoją opowieść. Teraz czas by trochę wypocząć.- obawiał się, czy nie przyjdzie Karolinie nic do głowy, ale miał nadzieję, że nie.
Podał jej rękę i zaprowadził do pokoju.
- mógłbyś mnie jeszcze przytulić- tak tego teraz potrzebowała. Przytulił ją mocniej i pocałował w czoło.
- Dobranoc Karolino
- Dobranoc- odpowiedziała i poszła grzecznie do pokoju.
Nik nie mógł jednak usnąć. Nasłuchiwał czy Karolina czasem nie wymyka się . „jaki zwariowany dzień, najpierw długa droga, a później Karolina”
Poszedł do kuchni po wodę. Karolina siedziała przed kominkiem
- Miałaś wypoczywać.- popatrzył na nią z czułością.
- Nie mogłam usnąć, za dużo myśli kłębi mi się w głowie. Poza tym tu jest przyjemniej.
- Pozwolisz, że się przyłączę?
Kiwnęła głową. Nik usiadł blisko niej na dywanie. Oboje wpatrywali się w dopalające się już polano. Nik wstał by dorzucić następne. usiadł bliżej i objął ją tak jakby to robił od zawsze, przysunęła się do niego , by poczuć bliskość i zamknęła oczy. Położył ją delikatnie na miękkim dywanie, pocałował w czoło.” Już drugi raz dzisiaj robi to samo” Karolina uśmiechnęła się. Wtulona czuła jego bicie serca. Usnęła, po raz pierwszy spokojnie usnęła. Nik patrzył długo jak śpi. Przykrył ich narzutą i tak zastał ich ranek..
Było ok. ósmej rano gdy zadzwoniła komórka Nika. Wstał, delikatnie podkładając poduszkę pod głowę Karoliny. Poruszyła się, ale nie zbudziła. „widocznie bardzo jest przemęczona”
Poszedł do góry by jej nie zbudzić.