„Mała, dygocąca, krucha istota.” cz7
- Mamuś zrobić ci coś do zjedzenia
- Oj córuś zapomniałam ugotować obiadu- mama zerwała się na równe nogi – tata, szpital. - znów zaczęła szlochać.
- Ja coś ugotuję. Ty odpocznij, miałaś ciężki dzień.
Wyjęłam z lodówki piersi od kurczaka i zaczęłam rozbijać kotlety. Zrobiłam szybki obiad.
Mama zasnęła w fotelu. Dzisiaj postarzała się jeszcze bardziej tak jak i ja.
- Mamuś obiad
Mama wzdrygnęła się jakby nie wiedziała kim jestem.
- Mamuś co się dzieje?
- Nie wiem, ktoś tu jest
- Oprócz nas nie ma nikogo…
Telefon zadzwonił i obie chciałyśmy go odebrać Mama mnie ubiegła
- Tak to ja. Nie! – upuściła słuchawkę i zaczęła szlochać
- Halo proszę pani –dało się słyszeć w słuchawce.
- Mamuś co się stało. halo – podniosłam słuchawkę
- Pani mąż nie żyje, miał drugi zawał
- Jak to nie żyje? – czułam jak świat zaczyna znów wirować.
Przerażona mama stała na de mną
- oj córuś, nic ci nie jest?
- nie mamo, co się stało?
- zadzwonili ze szpitala- łkała- a Ty zemdlałaś.
- to niemożliwe. Tata.- zaczęłam ryczeć
Obie płakałyśmy wtulone w siebie.