Maks (fragment powieści Dziwne przypadki pewnych Ktosiów)
- No, wreszcie przyszedłeś - powiedziała Majka otwierając drzwi.
- Już mówiłem, że należy się do mnie zwracać z szacunkiem - zbulwersował się Maksymilian.
- Ale ja cię bardzo szanuję, mimo, że w ogóle cię nie znam.
- Skończmy już ten niepotrzebny dialog. Pokaż mi lepiej to okno.
Majka wskazała drzwi do małego pokoiku po lewej stronie od wejścia. Wszedł do środka i od razu rzuciło mu się w oczy nowe piętrowe łóżko a na nim dwa komplety identycznej pościeli. Błękitne poduszki i kołdry z uśmiechniętą buźką jakiejś postaci z bajki. Pomyślał sobie, że dziewczęta muszą mieć nieźle nabałaganione w głowach, skoro jako poważne studentki wciąż interesują się baśniami i księżniczkami. Nad łóżkiem wisiał plakat z podobizną Ryśka Riedla, legendarnego wokalisty zespołu Dżem a obok, zdjęcie z autografem Grzegorza Markowskiego. To uratowało nieco sytuacje. Nie są aż tak durne, skoro mają dobry gust muzyczny, pomyślał.