Łzy Anioła
- Dobrze Panie, sam zobaczysz, że miłości prawdziwej na świecie nie ma. - Powiedziałam z zadziwiającą pewnością siebie.
- A więc niech się stanie...- Na słowo Pana zebrały się wokół mnie obłoki, niebo zagrzmiało z wielkim hukiem, nie wiedziałam co się dzieje. Otoczyła mnie gęsta mgła, oślepiła, przestałam czuć pozostałe anioły, czułam, że się oddalam. Nagle straciłam świadomość i straciłam pamięć. Oczywiście Bóg zsyłając mnie na ziemię nie dał mi zapamiętać, że jestem aniołem. Nie wiedziałam kim naprawdę jestem. Pozostałe wydarzenia opowiadam wam z tego co pokazywałmi Jezus na Sądzie Ostatecznym w białym obłoku. Widziałam wszystko. To nie było miłe uczucie gdy pozostałe anioły i Bóg analizowali całe moje życie, a ja patrzałam na siebie i nie wiedziałam czy powinnam się wstydzić czy być z siebie dumna. Człowiek to odwieczna tajemnica, uosobienie dobra i zła, pole bitwy Boga i szatana, serce w kształcie kłódki, którego niektórzy nie zdążają otworzyć przed śmiercią, bo nie mogli znaleźć klucza albo odpowiadało im posiadanie twardego serca z żelazu. Dusza ludzka to odwieczna walka dobra ze złem. Nikt niestety nie wie, że można ją zwyciężyć miłością, tylko miłość zaprowadza błogi spokój duszy. Niestety nikt nie zna jej siły. Pokazano nam jak kochać lecz nie nauczono. To nie wystarczy dla skamieniałego serca.
Stało się. Zstąpiłam na ziemię w dość nietypowy sposób. Bóg wszystko obmyślił. Wysłuchuje z pokorą waszych modlitw, czasem jest taki ich wiele, że mieszają mu się wszystkie, ale nigdy nie zapomina o czyjejś prośbie. Każdą strategicznie obmyśla w ciszy i zastanawia się jak może jąspełnić. Im bardziej szczera jest ludzka modlitwa tym szybciej Pan ją spełni. Na ziemi była pewna para, która bardzo pragnęła mieć potomstwo, ale mimo ciągłych starań i leczenia nie udało im się to nigdy. Bóg widział jednak ich miłość, a także to jak oboje pogrążają się w modlitwie i błagają ze łzami o dziecko. Mieli już swoje lata. Maria miała 30 lat, a Karol 33. Najpiękniejsze było to, że są razem od 10lat. Wyglądało na to, że naprawdę się kochają. W każdą niedzielę szli razem do kościoła i modlili się do Boga, przez 10 lat nie było dnia w którym by nie prosili o potomstwo, choć jedną małą istotę, która da im sens życia i wypełni je szczęściem po same brzegi. Gdy tylko ich poznałam już zaczęłam powoli wierzyć, że miłośćnaprawdę istnieje, ale jak później się okazało, to było złudne uczucie. Miłosierny Bóg jednak postanowił wysłuchać próśb tych ludzi, choć wiedział dobrze, że w ich przypadku posiadanie potomstwa jest niemożliwe. Maria była bezpłodna, ale żadne z nich nie traciło wiarę w potęgęBoga, modlili się wciąż bezustannie. Trzeba było cudu aby kobieta zaszła w ciążę, bo jej przypadek był naprawdę beznadziejny. Gdyby nagle urodziła, wszyscy by zaraz krzyczeli, że to cud, ingerencja Boża, a Pan nie chciał rozgłosu. On nie chce dawać wam dowodów swojego istnienia, bo wy musicie po prostu w niego uwierzyć, a wiara jest podstawą przyjęcia do raju. Bóg spełnił prośbę tą trochę inaczej, ale bardzo sprytnie.
Była noc. Piękna, gwieździsta, otulona blaskiem księżyca w którym tonął cały krajobraz. Niebo czarne jak filiżanka kawy zaciemniało cały świat. Księżyc niczym okrągła, złota kula jasności zrzucał światło jak z procy tam gdzie chciał. Ze wstęgą srebrnego światła księżycowego popłynęła moja dusza wprost na ziemię. Gwiazdy migotały jak szalone złotem, a ja nagle usłyszałam wokół siebie mroczne granie świerszczy. Stało się. Znalazłam się w dolinie rozpaczy, w krainie egoizmu, jaskini łez i cierpień, w nowym rodzaju piekła. Znalazłam się w pułapce ludzkiego zła, w labiryncie okrutnych, bezcelowych dróg, znalazłam się na świecie. Byłam niemowlęciem, takim malutkim, bezbronnym. Darłam się wniebogłosy, to był znak, że weszło we mnie życie. Zaczęłam czuć, a było mi strasznie zimno, moje małe, delikatne ciało drżało i trzęsło się, nie wiem czy z zimna, czy ze strachu, bo Bóg mnie zesłał nagą w sam środek jakiegoś lasu aby nikt się nie zorientował skąd przybyłam. Leżałam na takim wielkim, potwornie zimnym głazie. To było okropne uczucie, ale nie pamiętam co wtedy myślałam. Pewnie zastanawiałam się czy ktoś mnie tutaj znajdzie, czy skończę to życie w dniu w którym zaczęłam. Bóg jednak o wszystkim pomyślał i wszystko miał zaplanowane. Maria i Karol mieli mały domek na wsi w pobliżu lasu w którym właśnie się znalazłam nieprzypadkowo. Mieszkali samotnie, ale samotni nie byli. Mieli siebie i to im wystarczyło. Jedyne co pragnęli to dziecko. W tę magiczną noc leżeli spokojnie w swoim łóżku ogarnięci snem. Oboje byli zapewne bardzo zmęczeni. Karol pracował jako lekarz w pobliskim szpitalu, a Maria w wydawnictwie. Wtulona w ramiona męża spała otulona szczęściem jakby chciała się nacieszyć tą chwilą kiedy on śpi obok niej. Karol często miał nocne dyżury. Ona natomiast żyła wciąż marzeniami, pisała wiersze i choć całe życie marzyła by wydać tomik poezji to nigdy jej się to nie udało, dostała odżycia jedynie pracę w jakimś marnym czasopiśmie, którą musiała się zadowolić. Nauczyłam sięz czasem, że życie nigdy nie daje nam tego, czego chcemy czasem nawet jak zacięcie o to walczymy. Bóg dał wam wyobraźnię abyście mogli sami własnymi marzeniami stworzyćwszystko czego zapragniecie. Prawdziwy, ogromny, okrutny i bolesny cios polega na tym, że marzenia w zetknięciu z rzeczywistością ranią bezlitośnie. Wizja szczęścia każdego człowieka różni się, dlatego nie potraficie wspólnie jej zrealizować. Maria wciąż wierzyła, że uda jej sięodnaleźć jej własne szczęście na ziemi z pomocą Boga. Była piękną kobietą. Jej szczupła i smukła sylwetka była efektem aktywnego trybu życia. Jej długie blond włosy okalały pięknie jej bladą, często zmęczoną twarz. Oczy błękitne jak kawał letniego nieba często były otoczone ciemną chmurą szarości i zmęczenia. Jej rzęsy, ach jej długie, czarne rzęsy zawsze odganiały zbierające się łzy. Tak słodko spała, jak dziecko po pasjonującej podróży. To była jej jedyna chwila wytchnienia gdy mogła odpocząć od łez i cierpienia codzienności. Wtedy to właśnie weśnie przyszedł do niej Jezus. Jego biała szata falowała na łagodnym wietrze, a on sam unosił sięwśród obłoków i unosząc w górę dłonie przemówił do dziewczyny: