Kropla w morzu
Jeszcze rok temu chłopak nocował na dworcach. W brudzie i ciągłym zagrożeniu. Niepewny, czy los przewidział dla niego kolejny dzień. Pijał w zapuszczonych barach. Jadał to, co udało mu się ukraść. Sposób był dobry i prosty, jednak nie pozwalał na częste pojawianie się w tych samych miejscach.
Tak… Dawne przyzwyczajenia ciągle w nim siedziały. Zauważył to pewnego razu, wychodząc ze sklepu. Nieświadomie wziął ze sobą kilka dobrych pędzli i pióro. Później niejednokrotnie wracał.
W kilka miesięcy odkrył, że sztuka jest naprawdę opłacalna. Zaczął tworzyć i sprzedawać swoje dzieła w miastach. Długie pociągnięcia pędzla, przelewanie myśli na papier wspaniale uspokajały.
Klienci płacili dziesięciokrotnie więcej, niż wyniósłby koszt wykonania obrazu. Niekiedy nawet sporo więcej. Zyski były duże. Warunki pracy dobre.
Oczywiście zebranie materiałów wiązało się ze sporym stresem. Nigdy nie było stuprocentowej pewności, czy ktoś przypadkiem nie zauważy, jak młody mężczyzna je „konfiskuje”. Kiedyś miał z tego powodu spore problemy, ale materiały były dość drogie, a przyzwyczajeń z poprzednich lat trudno było się oduczyć.
W nowym domu nie było prądu, ani bieżącej wody. Zaraz za budynkiem znajdowało się jezioro. Dworek od środka ogrzewał piękny kominek.
Nikt nie zakłócał spokoju. Najbliższa wieś znajdowała się jakieś pięć kilometrów stąd. Do dużego miasta było jeszcze dalej. Ludzie nie zapuszczali się w te strony. Dookoła rósł gęsty las. Jezioro nie miało połączenia z innymi. Z rzadka jakiś turysta na drugim brzegu przychodził ochłodzić się po ciężkiej wędrówce. Prawdopodobnie nie zauważał nawet opuszczonego do niedawna domu. Szedł dalej.
***
Cały świat kręcił się dookoła. Trochę za szybko. Głośna muzyka, kolorowe światła. Obok nieco starszy chłopak, stawiający mu drinka.
Rano i tak niewiele będzie pamiętał.
***
Pędzel ledwo trzymający się w dłoni. Kształty dość niewyraźne. A jednak warte parę tysięcy odkąd chłopak zaczął być rozpoznawany jako artysta.
Szum w głowie przeniesiony na płótno. Dwie postaci tonące w kolorowej tęczy. Nad nimi, wielka wykrzywiona twarz. Ludzie to kupią.
***
Znowu był sam. Za oknami coraz ciemniej. Wprawnym ruchem otwiera butelkę. Naprzeciwko stoi wielkie, stare lustro.
Za życia poprzedniej właścicielki, stało w sypialni. Dalej nosiło na sobie odciski jej palców. Na górze i na wysokości ramion.
Chłopak nie lubił lustra. Było piękne, zdobione metalowymi kwiatami i naprawdę gustowne, ale biło od niego lodowate zimno.
Już kilka godzin po wyprowadzce, wyniósł je z sypialni. Bał się go. Chociaż… O ile nie było dobrym towarzyszem do snu, jako kompan do kieliszka sprawiało się nieźle.
***
Obudził się z niespokojnego snu. Kiedy zamknął powieki, wciąż jeszcze widział swoją przyjaciółkę z młodszych lat. Zostali rozdzieleni. Czy jeszcze go pamięta? Czy… Na pewno nie była tylko snem? Halucynacją alkoholika? Wszystkie jego wspomnienia wyglądały, jak sny. Zmyślone, nierzeczywiste… Z perspektywy czasu coraz trudniej było wierzyć w to wszystko.