Kropla w morzu
„Allen?” Zawołała cicho dziewczynka. Chłopiec pojawił się zaraz. Tak, jak zawsze czuwał niedaleko na wszelki wypadek. Mała Mina trzymała już w rękach pieniądze i naboje nieboszczyka. Pobiegła je ukryć, kiedy przyjaciel zaciągał ciało do pobliskiego bagna.
***
Rozpalił ognisko. Jego „siostrzyczka” (nazywał ją tak odkąd uciekli razem z miasta) trzęsła się z zimna. Przytulił ją do siebie.
„Kocham cię braciszku.”
„Uważaj na siebie. Zaraz wrócę.”
Czas na obchód. Lepiej, żeby nikt nie odkrył dwójki dzieci w lesie. Allen bał się zostawiać Minę samą. Czuł się za nią odpowiedzialny. Siostrzyczka nie umiała sama o siebie zadbać: gotować, prać, zasnąć bez „brata”. Potrafiła tylko strzelać i … Uśmiechać się w słodki, niewinny sposób, który roztapiał każde serce. Allen opiekował się nią. Miłość do niej dawała mu siłę niezwykłą dla małego chłopca. Przy niej stawał się bezwzględny, kiedy trzeba było się bronić, a kiedy byli sami, spał spokojnie mając Minę koło siebie.
Spokój. Widział go zawsze, kiedy spojrzał na jej twarz.
***
Nie bała się. „Brat” zawsze był obok. Ufała mu bezgranicznie. Nigdy jej nie zawiódł.
I w końcu nadszedł TEN dzień. Gdzieś w pobliżu ich kryjówki wybuchła bomba. W bagnie leżało około setki trupów, czyli musiał mijać już trzeci miesiąc od pierwszego spotkania dzieci. Ostatnio żołnierze coraz częściej pojawiali się w lesie.
„Słyszałeś braciszku?” Zapytała, powoli podnosząc się z koca i przecierając zaspane oczy.
***
„Uciekajmy stąd. To nie nasza walka.” Zebrali najpotrzebniejsze rzeczy i pobiegli przez gęsty las.
Z przodu dobiegły ich odgłosy strzałów. Chwilę później dały się już słyszeć z każdej strony.
„Poczekasz tu na mnie? Znajdę jakieś wyjście. Potem wrócę tu i razem uciekniemy. Wejdź na drzewo. Tylko wysoko!” Pocałował ją i pobiegł tam, gdzie odgłosy wystrzałów były najcichsze.
***
Uśmiechnęła się szeroko życząc mu powodzenia. Patrzyła, jak biegnie i znika między liśćmi młodych dębów. Wsłuchiwała się w trzask suchych gałązek łamiących się pod jego butami, aż odgłosy zupełnie ucichły.
Jej wargi zadrżały. Ściągnęły się w cienką, prostą kreskę, a z gardła wyrwał się cichy jęk.
„On nie wróci.”
Dziewczynka patrzyła szeroko otwartymi oczyma przed siebie. Jej kolana ugięły się i uderzyły o ziemię.
„Nie wróci”
***
Biegł tak szybko, jak mógł.
Strzały było słychać po obu stronach, ale tutaj nie było żadnych żołnierzy.
Na skraju lasu znalazł wejście do kanału. Wiec są uratowani!
Zawrócił. „Oby Mina była cała i zdrowa! Jeżeli coś jej się stało…” Poczuł rosnącą panikę. Był tu sam. Musiał, jak najszybciej wrócić do siostrzyczki!