Krajka.

Autor: ElminCrudo
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Wszystko to stanie się później, a przed do porzuconej, sześciennej butelki, w przestrzeń miodowego szkła opatrzonego etykietą: BROWAR PAROWY BRACIA HERZINGER BENDZIN, wpadały osy. Obijały się o ścianki i ogłuszone własnym, ostrym bzykotem wylatywały, jak oszalałe. Niektóre z mrówek poszły za ich przykładem, zwiedzały szklane naczynie, kosztowały resztki płynu. 
Inne robotnice sprawdzały zruinowany przez ludzi kopiec. Schodziły po dłoni, spacerowały wokół wypielęgnowanych paznokci wbitych spazmatycznym skurczem w wyrwaną kępę darni. Część łaziła po włosach łonowych, inne po krwiaku na skroni, po sinej grdyce i pod karkiem, przy stopach z zakurzonymi trzewikami. Interesowały się byle jak odrzuconą sukienką w niebieskie groszki, damską bielizną i parasolką. 

Osówki, meszki i muchy utworzyły desant, który z rozmysłem spadał na nagie kawałki ciała, lub gdzie popadnie, ale na ofiarę. Kilka owadów kręciło brzękliwe ósemki nad czołem - jakby chciały przywitać się z wytrzeszczonymi gałkami, z których źrenice uciekły za popękane naczyńka - a potem nagle lądowały w rozpulchnionym rozcięciu łuku brwiowego, osiadały na rzęsach, wierciły się w workach spojówkowych. 

Trwał niesamowity ruch na świeżo zasiedlanych wyspach mięsa, przy zdartych kolanach i łokciach, przy farfoclu lewego ucha i pod płatem powłoki brzusznej zamaszyście przejechanej niezwykle ostrym narzędziem. O to miejsce walczyło wiele stworzeń, by szczęśliwie złożyć dojrzałe jajeczka. 

Bezdusznie praktyczna natura zaprzeczała martwocie, którą mogliby odczuć zaszokowani tym widokiem ludzie. 
Przed nastaniem nocy kilka biedronek udekorowało jasne warkocze, a chłód dobrotliwie wygładził zmasakrowane ciało, czym skutecznie zdjął zeń ciężar niedawnych jęków i wszystkie skowytania, całą boleść wykrzyczaną w pustą okolicę, wycharczaną wraz z wymiocinami między zdrewniałe na beżowo badyle. Chłodna aura, jak niewidzialne ziarno, opadła i przyjęła się w ziemi. 

                                                                  * * * 

                              Przed wykopkami Maciej musiał dubeltówką odgonić czarne ptaszyska, które jak sępy uwijały się między radlinkami. Antoś z Kazikiem kruczą hałastrę obrzucali polnymi kamieniami i grudami ziemi. Jakiś czas trwała zażarta walka o szczątki młodej kobiety. Potem stary użyczył własnego pojazdu do przewiezienia tego, co udało się wyrwać spod dziobów i jakoś pozbierać. Zbiegli się ludzie z obu sąsiadujących siedlisk, ale bardzo długo nikt nie miał odwagi, by unieść płachtę i przyjrzeć się z bliska temu, co zostało. 

Nad maciejowym kartofliskiem, jak zjawa zawisły białe warkocze, a w jesienne wieczory okoliczni chłopi z ust do ust przekazywali sobie straszliwą wieść o szatańskiej zmowie i zemście na pięknej Elizie. 
Mimo szeroko zakrojonych działań śledczych oprócz imienia, wyhaftowanego tu i ówdzie na osobistych rzeczach zamordowanej, niczego więcej nie udało się nigdy z całą pewnością ustalić. 

Pochowano ją na cmentarzyku za kościółkiem, z całym szacunkiem należnym kobiecie dobrze urodzonej. Miejscowy artysta, przejęty dramatem, na nagrobnym kamieniu wyrył uroczysko pełne ważek i motyli, nad taflą wyrzeźbionego jeziorka wypisał wszystko, co o niej wiedziano: Elisa 1933. Składano tam bukieciki chabrów lub łodyżki lnu błękitnego, jak krajka chustki znalezionej przy ciele. 

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
ElminCrudo
Użytkownik - ElminCrudo

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-11-26 07:06:22