Klub jeździecki

Autor: smtk69
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

Leon nie bardzo chciał się do tego przyznać, w końcu jego sława mechanika do czegoś zobowiązywała, ale wiejskie życie coraz bardziej zaczynało mu się podobać. Oczywiście, łatwo było to powiedzieć w dzień święta, jak dziś, kiedy zewsząd dochodzą krzyki zabawy, szelest powolnych rozmów i zapach grillowanego mięsa. Nie ma to nic wspólnego z codziennością opieki nad bydłem, bardziej i mniej ciężkich zadań, które trzeba wykonywać z przerażającą regularnością, która ostatecznie sprawia, że czujesz się jak niewolnik własnego sposobu życia. Był tego świadom, pamiętał jeszcze te wszystkie poranki, nieubłaganie zaczynające się od prac gospodarskich, których powtarzalność pozbawiała go niekiedy snu, tak bardzo nie chciał tracić czasu należącego tylko do niego. Rutyna w niczym nie pomagała, nigdy się nie przyzwyczaił do takiego życia i ostatecznie, kiedy gospodarka przeszła w jego ręce, pozbył się natychmiast tej całej menażerii, która razem z sianem zżerała jego życie. Zarobione w ten sposób pieniądze przeznaczył natychmiast na wyposażenie warsztatu. Jego marzenie zaczęło się powoli urzeczywistniać. I wtedy pojawił się sołtys - zjawa nasłana z innego, wiejskiego świata, żeby zapędzić go z powrotem do kieratu. Do takiego rodzaju zemsty zdolny był jego zmarły ojciec; zapewne przewracał się w grobie na myśl o tym co spotkało jego gospodarkę. No cóż, przynajmniej dzisiaj mógł spać spokojnie - obejście znów pachniało nawozem.

Ilość gości przerosła jego wyobrażenie. Dobrze, że adwokat pomyślał o przygotowaniu łąki na parking, który wypełnił się całkowicie zanim wybiła jedenasta. Właściciel restauracji, który patrzył na niego jakby szukał śladów kaftana bezpieczeństwa kiedy parę dni temu zaproponował mu obsługę gastronomiczną, teraz uwijał się między swoją kuchnią polową a dystrybutorem lodów, żałując na pewno, że nie zabrał ze sobą więcej pracowników. Także właściciele małych stoisk z tandetą, rozstawiających dziś rano swoje kramy bez większej nadziei na zysk, zaczynali się zastanawiać, czy nie spędzić tym razem wakacji na Teneryfie zamiast, jak zazwyczaj, na kanapie przed filmem przyrodniczym.

Patrzył na to z rosnącą dumą gospodarza, nawet założył ręce na plecach i wypiął brzuch, żeby dostojniej wyglądać. Na efekty nie musiał długo czekać. Najpierw pojawiła się dziennikarka lokalnej gazety prosząc o kilka minut wywiadu, a sekundę później sołtys z przyjacielskim uśmiechem na gębie.

 

Dziennikarka, niska blondynka o niezbyt olśniewającej urodzie była wyjątkowo, jak na ten zawód, miła i nieofensywna. Pochwaliła Leona za inicjatywę i organizację, po czym spytała jak Leonowi udało się, w tych ciężkich czasach, zdobyć pieniądze niezbędne do zorganizowania tego przedsięwzięcia. Leon nie zdążył nawet otworzyć ust, kiedy znikąd pojawił się sołtys trzymający po koktajlu w każdej ręce.

- Przyniosłem wam coś na ochłodę moi drodzy - wręczył kieliszki Leonowi i dziennikarce, po czym machnął przepraszająco ręką - nie miejcie mi tego za złe, ale zbliżając się dosłyszałem waszą rozmowę.

- Ach, tak - dziennikarka zwróciła dyktafon w jego stronę. - I co może pan na ten temat powiedzieć?

- No cóż, jak pani widzi udało nam się zorganizować imprezę na bardzo wysokim poziomie, w momencie, kiedy cały świat z trudem przezwycięża kryzys. Co oznacza, że dla dobrego organizatora nie ma doprawdy nic nieosiągalnego.

- Oczywiście. Jednak trochę pieniędzy z pewnością okazało się niezbędnych?

- Oczywiście - sołtys całkowicie przejął monopol na mikrofon. - Od czego jednak nasze umiejętności pozyskiwania sponsorów?

- To doskonale. Czy może pan zdradzić, kto sponsoruje to wydarzenie?

- Sponsorzy nie robią tego dla reklamy i wolą pozostać anonimowi, więc niestety, nie mogę niczego zdradzić. Jednak anonimowi, czy nie, ich datki są zaskakująco wysokie.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
smtk69
Użytkownik - smtk69

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-10-23 13:36:46