Klub jeździecki
- Ja tam im wierzę. Wyraźnie tu piszą, żeś dał pieniądz. A jak cie dobrze znam, złamanego grosza byś nie dał, gdybyś w tym interesu nie zwęszył. Leon za mądry nie jest, to żeś go omotał swoimi gadkami i zrobił, co mu kazałeś. Ale nie myśl, że sprawiedliwość cię ominie.
- Tak jest - znów odezwał się ktoś zza pleców Leona, - do dupy mu nakopać!
Rozległ się rechot, ale ucichł ledwie Marcin potoczył wzrokiem po zebranych.
- Masz dwa wyjścia sołtys - powiedział cicho, z naciskiem, - albo po dobroci wyrównasz rachunki, albo ci nakopiemy...
Adwokat wyglądał przez okno. Właściciel czarnego audi właśnie parkował. Wysiadł z samochodu i nagle zamarł widząc sportowy samochód, dla wprawnego tylko oka przypominający starego Renault 19. Podniósł powoli głowę i spojrzał na okna kancelarii, jakby szukał wytłumaczenia tego niepojętego faktu. Zawoyski pomachał mu ręką i odwrócił się od okna do stojącego w lekkim oddaleniu Leona.
- I proszę, o to właśnie mi chodziło - powiedział uśmiechając się z satysfakcją. - Sprawa zatem zamknięta. Doskonale się pan spisał panie Leonie. Tak właśnie trzeba z tymi wszystkimi, co by chcieli powrotu do średniowiecza, co woleliby konie zamiast porządnych pięciolitrowych silników. Wie pan, że już nawet USA się ugina pod presją tych ekologów? To doprawdy niedopuszczalne. Kim będziemy, jeśli znikną z dróg wszystkie piękne corvetty i gigantyczne australijskie ciężarówki? Będziemy jeździć po autostradach na rowerach wyrzekając się wszystkich naszych osiągnięć? I to w imię czego? Jakiegoś niejasnego poczucia odpowiedzialności za planetę podsycanego przez frakcję ekologów wykorzystujących do swoich celów efekt globalnej wioski. Ale ja tu opowiadam, a nawet nie zaproponowałem toastu - Nalał whisky do szklanek i jedną podał Leonowi, który przyjął ją w milczeniu.
- Za tuning panie Leonie! Za zdrowy warkot naszej przyszłości! - stuknęli się szklankami. - No to gazu i do dna.