Każdy facet to świnia
- Cześć. Jak wam idzie.
- Dziękujemy, dobrze. – Wyrzekła najmniej przestraszona dziewczynka z długim warkoczem wyglądająca na dwanaście lat.
- Jak się wam podobają warsztaty? – Zapytał znowu Adam wyraźnie zainteresowany tematem.
- Bardzo. Prace na razie są dość proste, ale i tak są ciekawe. W programie ośrodka jest wiele trudniejszych zadań, do których dojdziemy w miarę dalszych zajęć. – Mówiła znowu ta sama dziewczynka. Najwidoczniej ośmieliła się już na tyle by swobodnie wyrażać swoje zdanie.
- Cieszę się, że warsztaty wam odpowiadają. Widzę, że teraz zajmujecie się masą solną. Czy wiecie, że można do niej dodać odrobinę oleju, aby była ładniejsza, nabrała odrobiny połysku i nie kleiła się tak bardzo do rąk?
Dzieciaki nie widziały. Okazało się, że natychmiast chciały to sprawdzić. Szczególnie zainteresowane nowym odkryciem wydawały się być dziewczynki. „Czyżby nawet na całkiem małe panienki tak działał jak na mnie?” – Przemknęło Kamili przez myśl, ale nie miała czasu się nad tym zastanawiać, bo Adam już się pożegnał z dziećmi i pociągnął ją do dalszych stoisk. Wyrób ciastoliny był interesujący i całkowicie im nieznany. Oto mali rzemieślnicy mieszali czterysta gram mąki, z dwustoma gramami soli. Dodali jeszcze po dwie łyżki oleju i ałunu i wszystko to dokładnie wymieszali w połowie litra wrzącej wody. Na kolejnych stoiskach wyrób był taki sam tylko inne barwniki na końcu wieńczyły dzieła.
- Zabawne, te małolaty umieją więcej niż ja. – Adam zaśmiał się serdecznie. Kamila odwzajemniła uśmiech delikatnie unosząc kąciki ust. Przewodniczka wyjaśniła, że jeszcze dziś dzieci będą z wykonanych przez siebie mas tworzyć własne trójwymiarowe rzeźby. Zwiedzający zmierzali do drzwi wyjściowych z pierwszej sali. Minęli jeszcze kilka stoisk z masą papierową i masą czekoladową i już byli na korytarzu. W następnej pracowni dzieci również były pochłonięte pracą. Tutaj zajmowano się wyrobem kleju, farbek do malowania ciała, farbek do malowania po szkle i innych równie ciekawych rzeczy. Nagle okazywało się, że wystarczy mąka i woda aby wyprodukować mocny i nietoksyczny klej. Z żelków do jedzenia można było wytworzyć świetną farbkę do malowania po szkle. Równie łatwe okazało się wytwarzanie farbek do malowania palcami i do twarzy. Jako barwników dzieci używały soku z buraka, z wiśni i z czarnych jagód. Kamila stanęła przy stoisku, na którym dzieci mieszały trzy łyżki gipsu z połową kubeczka wody i barwnikiem spożywczym.
- Przepraszam teraz czym się zajmujecie? – Zapytała nie mogąc odgadnąć celu ich zabiegów.
- Robimy kredę. – Piegowaty, wysoki chłopiec od razu udzielił odpowiedzi po czym wrócił do zwijania rurek z folii aluminiowej. Okazało się, że dzieci nie tylko wlewają masę do takich rurek, ale też bezpośrednio do papierowych kubeczków. Kamila podziękowała i poszła dalej.
W kolejnej sali tematem przewodnim była czystość. Oto dzieci wytwarzały proszki do prania, pasty do zębów i płyny do robienia baniek mydlanych. Nagle, niemal jednocześnie drzwi pracowni zamknęły się. Większość zwiedzających nawet nie zwróciła na to uwagi. Jednak Adamowi wydało się podejrzane, że nagle troje rozsuwanych drzwi zamyka się pomimo ludzi w bardzo bliskim otoczeniu. „Oby to była drobna usterka techniczna. W końcu nowy budynek ma prawo do pewnych niedociągnięć.” – Pomyślał z nadzieją. Jednak kilka sekund później nadzieja te prysła jak bańka mydlana. Oto zadzwonił jego telefon. Kamila zdziwiła się, bo była pewna, że widziała jak wyłączał swoją komórkę na konferencji. Jednak o wiele bardziej zaintrygował ją fakt, że na czas tej rozmowy Adam się oddalił od niej, choć wcześniej nie puszczał jej dłoni ani przez chwilę. Tymczasem Adam zaczął rozmawiać: