"Jak zostałem mężczyzną"
Wtedy traktor nie był Ursusem C-330 lecz angielskim spitfajerem z białą-czerwoną szachownicą na ogonie, zaciekle goniącym szwabskiego myśliwca nad kanałem La Manche. Tylko jak tu dogonić gnoja, kiedy po rolniczym polu można jechać jedynie na nieszczęsnym czwartym biegu, a terkot silnika uniemożliwia doznanie jakichkolwiek innych wrażeń ? Bardzo prosto. Jak nikt nie widzi, trzeba wrzucić piątkę i dopiero wtedy czując pęd powietrza wpadający do kabiny traktora można skupić się na tym, aby celownik działek znalazł się idealnie na ogonie wroga.
Poszli... Szybcy i wściekli !
Wiatr wpada do kabiny niezwyciężonego angielskiego samolotu, szkop wyrywa się próbując gwałtownymi skrętami uciec odbijając swoja maszyną z biało-czarną swastyką to w prawo, to w lewo. Nic z tego ! Doświadczony polski lotnik podąża za nim jak cień. Kierownica ciągnika udająca drążek sterowniczy powodując sprytne gwałtowne skręty nie pozwoli uciec faszystowskiemu najeźdźcy ! Przednie koła poczciwej trzydziestki ryją solidne bruzdy w rżysku. Nic to ! Dorwiemy gnoja. Teraz skubaniec przyśpieszył. Trzeba dodać gazu. Jeszcze gazu, prędzej. Już siedzę mu na ogonie ! Teraz ! Ognia z obydwu zamocowanych na skrzydłach spitfajera działek.
Tratatata... Ożeszty, dostał ! Ale co to ?
Łoooojjjjjj, nieeeeeeedobrze.
Skoszone pole kończy się gwałtownie, rozpędzony traktor „mknie” przed siebie, za parę metrów polna droga a za nią... Kurka wodna, gdzie tu jest hamulec, muszę popatrzeć w dół, gdzieś tu zawsze był po lewej, nie po prawej...
Łup ! Jeb ! Pierdut !
Za późno. Przednie koła ciągnika zapadają się z wielkim plaskiem do połowy swej wysokości w grząskiej, cuchnącej, popowodziowej wodzie z Wisłoka, która od wiosny zalega w przydrożnych, szerokich na kilka metrów rowach. Dookoła pełno much, komarów i wściekle kąsających ślepków ! Z pola widać jedynie wystający komin i czubek kabiny ciągnika. Traktorzysty, przepraszam - pilota myśliwca, prawie nie widać. Tak się nagle w sobie dziwnie skurczył.
- Ja pierdykam ! Znowu ! I po coś piątke wrzucał ! - dobiegł do uszu młodego pilota daleki okrzyk.