"Jak walczyłem z komuną"
- Stoi to ci co innego cwaniaczku ! Wstydziłbyś się tak przepychać i gupka udawać !
- Ałłł ! Nie po stopach ! A tak w ogóle to co przywieźli !
- Zwyczajną chyba, parówkową i skrzynkę boczku, ale tylko po kilo sprzedają , to dla nas pewnie nie starczy !
- Ożesz ty ! To po pół kilo dawać, żeby każdy mógł dla dziecków kupić !
- Po pół kilo, po kół kilo …. – niosło się jak echo wezwanie do sprzedających, osób co stały na końcu kolejki, tuż przy drzwiach wejściowych do sklepu.
Po nasłuchaniu się setek, a może tysięcy takich okrzyków i wyzwisk, słynne : „ Pan tu nie stał ! ” z filmu Barei, które oglądałem w telewizji kilkanaście lat późnej brzmiało delikatnie, niedorzecznie, głupkowato, żeby nie powiedzieć – groteskowo.
W momencie kiedy sprzedano ostatnie pół kilo salcesonu lub kiełbasy parówkowej, w sklepie robiło się momentalnie pusto. W tej pustce można było zobaczyć jedynie zmęczone dwie sklepowe sprzątające resztki tłustych pakownych papierów oraz wielki napis na podłodze sklepu, ułożony misternie z drobnych kafelków, o tajemniczej treści : „1970” .
Komuna to dla mnie też wstawanie z mamą o trzeciej w nocy po dwie kostki masła do pierwszego w mieście sklepu samoobsługowego, bo jednej osobie sprzedawano tylko jedną kostkę.
To losowanie w szkole na godzinie wychowawczej talonu na chińskie trampki. To przede wszystkim wszechobecne kolejki. Nie ogonki. Solidne ściskające ludzi i robiące z nich podmioty, a nie przedmioty systemu – kolejki. Kolejki po papier toaletowy, kolejki po paliwo na cepeenie, kolejki do autobusu by móc dojechać na święta do rodziny, kolejki po książki w księgarni, kolejki po dywany w Rzeszowie, kolejki po przybory szkolne w papierniczym, kolejki do lekarza, kolejki w aptece po Visolvit, kolejki do urzędu paszportowego, kolejki po pomarańcze, kolejki po magnetofon „Grundig” - słowem kolejki do wszystkiego i po wszystko.
Zalety socjalizmu ? Socjalizmu, który jak nam wmawiano był etapem poprzedzającym niedościgniony komunizm.
Darmowe wczasy w Kołobrzegu, kolonie w Lesku i banany przywożone przez tatę z kontraktu w NRD. Trochę mało. Za mało. Zdecydowanie za mało. Wcześniej, czy później system musiał się zakończyć. Ale powoli, powolutku, drobnymi kroczkami...