Iks-X /2/
Magda wstała od stołu po zjedzeniu płatków owsianych na mleku, po czym wstawiła talerze i sztućce do zmywarki i poszła umyć zęby. Dbała o siebie widać. Jak cię widzą, tak piszą. Gdy mężczyzna spotyka nową kobietę, ta w pięć sekund decyduje, czy chce rozwijać znajomość. Pięć sekund! Które decyduje o czyimś istnieniu bądź nie. Kiedy wreszcie Magda wyszła z mieszkania na trzecim piętrze, poczułem się swobodny, choć przecież ona mnie nie rejestrowała normalnymi zmysłami. Postanowiłem sprawdzić swoje umiejętności i przejść przez drzwi. Skoro przenikałem przez ściany mieszkania, meble, a raz nawet moja świetlista ręka przeszła dosłownie niechcący przez dłoń nieznajomej - to znaczyło, że jestem całkowicie niewidzialny i niesłyszalny…
***
Gdy przechodziłem przez zamknięte dokumentnie drzwi, aby rozejrzeć się po mieście, którego niemal wcale nie znałem - Beti raz jeszcze spróbowała zadzwonić, żebym nie miotał się po domu w poszukiwaniu rzeczy, która najwyraźniej rozpłynęła się jak jesienna mgła w eterze. Tym razem, gdy już byłem na klatce schodowej, a przeze mnie dosłownie “przeszła” jakaś sąsiadka z góry, telefon zadzwonił. Zanim wcisnąłem zielony, kobieta z góry usłyszała dźwięk i niespokojnie sięgnęła do torebki. Wiedziała, że jej melodyjka jest inna. Gdy sprawdziła, że nikt nie dzwonił, rozejrzała się szybko dookoła i czym prędzej skierowała w stronę parteru. Usłyszałem trzask zamykanych drzwi i szybkie kroki po żwirze, jakim wysypana była alejka prowadząca do chodnika. - Słucham - powiedziałem niepewnie. - No nareszcie. Gdzie była? - spytała z wyraźną ulgą w głosie. - Ale co? - odpowiedziałem przytomnie i dziwiłem się, że przez telefon mój głos jest słyszalny, a w mieszkaniu Magdy nie. - Jak to co? Znalazłeś komórkę. - rzekła niepewnie, czy znowu jestem przy zdrowych zmysłach. - Słuchaj, Beti, TO się znowu zdarzyło. - Co? - Rzuciło mnie ponownie do Rzeszowa. - Jesteś w Rzeszowie? - Tak. - Boże, chyba żartujesz. Tak, obudziłem się w czyimś mieszkaniu i… - nie dokończyłem zdania. - Rafał, ty jesteś w naszym domu! - Że co? - prawie krzyczałem. - Obudziłeś się normalnie, mówiłeś, że znowu miałeś ten sen o Rzeszowie, a potem szukaliśmy twojej komórki… - opowiadała tak, jakby tłumaczyła ślepemu kolory. - Beti, ty nie rozumiesz…- starałem się starannie dobierać słowa i ton głosu. Ja właśnie jestem w Rzeszowie. Na moment zapadła cisza jak przed wielką burzą. Wzburzone jezioro uspokojone nagle w sekundę. - Rafał, to już nie jest śmieszne. - Mówię prawdę. Mogę ci przesłać fotki. - Ja też mówię, jak było - szukaliśmy twojej komórki, nigdzie jej nie było. Dzwoniłam i nic. Wyszłam do pracy. Nie mam omamów. - Beti, ja też nie. - musiałem to rzec zdecydowanym tonem, bo nic z tego nie rozumiałem. Powoli jednak coś do mnie docierało. Postanowiłem nagle się rozłączyć…