I żyli długo i szczęśliwie...
„Wykreślić ze świata przyjaźń, to jakby zgasić słońce na niebie”
Wszystko zaczęło się już w pierwszych latach podstawówki. Mały jeszcze Krzyś był przekonany o swojej miłości do dziewczynki imieniem Ania. Bawili się razem, spotykali się po lekcjach i wspólnie odrabiali zadania, zwykła znajomość z czasem przerodziła się w zażyłą przyjaźń. Nic nie zdołało ich rozdzielić, spędzili razem beztroskie lata, aż do końca gimnazjum.
Wybrali tę samą szkołę średnią, jednak inne profile. Mimo iż obiecali sobie, iż ich zażyłość nigdy się nie zmieni, to nie potrafili dotrzymać tej obietnicy. Oddalali się od siebie, a w zasadzie to Ania oddalała się od Krzyśka. Poznała chłopaka – Adama, dla którego zerwała całkowicie kontakt z Krzyśkiem z powodu chorej zazdrości jej obecnego chłopaka i mimo iż Krzysztof nie raz próbował skontaktować się z przyjaciółką, to w niczym nie pomogło.
Chłopak nadal kochał swoją przyjaciółkę, ale nigdy nie miał odwagi, by jej to wyznać, teraz zrozumiał, że to ostatnia deska ratunku, by ją odzyskać. Długo zastanawiał się nad tym, w jaki sposób dotrzeć do Ani. Wiedział, że nie odbierze telefonu, że usunie SMS-y od niego jeszcze przed przeczytaniem. Wpadł na pomysł, by napisać do niej list i wrzucić go do skrzynki pod jej domem. Krzysiek wierzył, że gdy Ania dowie się o jego uczuciach zechce z nim porozmawiać i da im szansę. Postanowił napisać zaraz po powrocie do domu. Wszystko jednak zmieniło się, gdy wychodząc ze szkoły zobaczył jak szczęśliwa jest Ania siedząc na kolanach Adama i czule się do niego przytulając. Chłopak zdał sobie sprawę, że ona kocha tamtego i pisanie do niej nie ma żadnego sensu, ponieważ już jest szczęśliwa.
Załamany usiadł na ławce w parku, zastanawiał się co mógłby jeszcze zrobić, jednak przed oczyma ciągle miał obraz dwojga kochających się ludzi, którym do szczęścia on zdecydowanie nie był potrzebny.
Wieczorem, gdy siedział przed komputerem wszystko się zmieniło...
Wyczytał w wiadomościach lokalnych o wypadku 17-letniej dziewczyny z jego szkoły, która została potrącona przez samochód i w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Natychmiast złapał za telefon i pytał znajomych kim jest ta dziewczyna. Przeczucie nie myliło go. Od przyjaciela dowiedział się, że to Ania.
Stary nie wiem jak ci to powiedzieć. Ja to wszystko wiedziałem, to był wypadek. Ania chyba pokłóciła się z tym swoim Adamem i uciekła od niego, niestety prosto pod koła samochodu. Tak mi przykro, wiem, że się przyjaźnicie. Wszyscy się o nią modlimy. Trzymaj się. - Jacek zdołał tylko tyle z siebie wydusić, zaraz potem w słuchawce było słychać jego ciche łkanie.
Dzięki, że mnie poinformowałeś, muszę do niej jechać. Potrzebuje mnie, ja jej potrzebuję...