I żyli długo i szczęśliwie...
Dobrze, dziękuję państwu bardzo. - Po tych słowach chłopak wszedł do sali.
*
Witaj ponownie Aniu. - Jego uśmiech zdołał okazać zaledwie niewielką część szczęścia jaka z niego wewnętrznie emanowała od chwili, gdy znów zobaczył jej oczy.
Cześć. Usiądź przy mnie. - Dziewczyna przez chwilę ważyła słowa, po czym znów się odezwała. - Kiedy spałam, zdawało mi się, że cały czas cię słyszę, jednak moja mama przed chwilą powiedziała mi, że przychodziłeś tutaj codziennie, pamiętam wszystko co do mnie powiedziałeś, wszystko...
Aniu, przepraszam... Może nie powinienem był mówić tego wszystkiego, bałem się, że znów cię stracę, nie chcę tego. - W jego oczach pojawił się smutek. - Przepraszam...
Krzysiu, proszę pozwól mi skończyć.
Obiecaj tylko, że nie każesz mi się wynosić z twojego życia, proszę.
Nigdy na to nie pozwolę, raz tak postąpiłam i każdego kolejnego dnia tego żałowałam, wiem jak się czułeś i przepraszam cię za to. Wtedy, w dniu wypadku siedzieliśmy z Adamem przed szkołą i pojawiłeś się ty... Adam zauważył, że na ciebie patrzę, już kilka razy mnie na tym przyłapał, a tym razem zrobił Awanturę z tego powodu, broniłam się wtedy przed tym co do ciebie czuję, strasznie się pokłóciliśmy, a resztę chyba znasz. Ja też cię kocham, bardzo cię kocham! - W jej oczach pojawiły się łzy, Krzysiek uspokajał ją przez chwilę, po czym powiedział:
Kocham cię. - Te słowa spowodowały ich pierwszy pocałunek. - Jutro znów tu przyjdę i pojutrze i przez całe życie się mnie nie pozbędziesz – na jego twarzy rozkwitł łobuzerski uśmieszek, który wywołał uśmiech dziewczyny. - Dobranoc Skarbie... Skarbie... muszę się przyzwyczaić do tego. - Pocałował ją znowu i siedział przy niej póki nie zasnęła.
Wróciwszy do domu poinformował rodzinę i przyjaciół o przebiegu tego emocjonującego dnia, pragnął ze wszystkimi podzielić się swoim szczęściem. Wszyscy gratulowali chłopakowi i nie ukrywali swojej radości.
Następnego dnia po szkole Krzysiek znów odwiedził dziewczynę.
Był u mnie Adam. - Oznajmiła mu na wstępie i tym samy ugasiła jego szczęście. Chłopak zrezygnował z pocałowania jej, ponieważ nie był przekonany, co za chwilę usłyszy. - Spokojnie głuptasie, z nikim innym nie chcę być, teraz jestem tylko twoja, może więc przywitasz się ze mną jak należy?! - Ania była już na tyle silna, by swobodnie siedzieć. Chłopak objął ją w pasie i pocałował, dziewczyna odwzajemniła jego pocałunek i każdy kolejny... Uśmiechnięta przytuliła się do jego torsu i kontynuowała. - Chciał, żebyśmy znów byli razem, ale powiedziałam mu, że kocham ciebie i chyba to zrozumiał, a gdy spytałam go dlaczego nie przyszedł do mnie ani na chwilę po wypadku, on odpowiedział, że gdybyś ty nie przychodził tutaj codziennie to może by przyszedł, a tu jak widać odstraszyłeś go.