I came for you
Delirium feat Sarah McLachlan - Silence
Stał wpatrując się w nazwę klubu z którego rozchodziła się przyciągająca, rytmiczna muzyka. Poddał się wołaniu i przybył. Uśmiechnął się dostrzegając nazwę klubu: „Anioły i Demony". „Czy to nie ironia losu. Gratuluje Prastary prześmiewcze!!!".
Przymknął lekko powieki. „Co za rytm? Mmm, prowokujmy, grzeszmy. Jestem grzesznikiem!!!". Gładko przemierzył dystans dzielący go od drzwi wejściowych, po chwili był już w środku. Atmosfera gorąca, niczym jak u niego w domu, tylko, że bez krzyków, tu ciało było nadawcą i odbiorcą komunikatu. Drgnął, dostrzegł błyszczenie. Stała oparta o ścianę. Włosy opadały zalotnie na ramiona. Musnęła go wzrokiem, gdy się pojawił. Wyglądała zjawiskowo, subtelna w każdym ruchu, a gdy mocniej spoglądał to błyszczała jaśniej. Speszona dostrzegając swoje jaśnienie. Rozbawiony speszeniem. Kolory tęczówek mocniejsze, wyraźniejsze. Dotyk i taniec nieunikniony.
Zbliżyli się. Obydwoje oddani rytmowi płynącemu z głośników. Ciała gorące. Dotykają się. Nic się nie stało. Żadna siła nie podziałała, zostali w zbliżeniu. Jednak dotyk wzbudził obrazy. Sugestia wdarła się w umysły. Odebrali tę samą myśl - miejsce zbudowane z mlecznej, błyszczącej energii. Daleko od piekła, odrobinę bliżej nieba. Bez szeptów i krzyków, bezpieczna cisza. Leżą we dwoje, nadzy, wtuleni w siebie. Usta na ustach, dłonie w dłoniach. Demon całuje jej szyję, ona przymyka oczy. Kochają się.
Nie musieli mówić, teraz zrozumieli. W ciszy uwierzysz, usłyszysz. To jak się poruszali w rytmie piosenki wzbudzało uczucia, formowało w obrazy to, co chcieli powiedzieć słowami. Im bliżej siebie, tym więcej ich było. Tym mocniej poznawali swoje intencje. Przyciągnięci, przytuleni. Ona zawiesza dłonie za szyją, on przyciska policzek do jej włosów. Drgnął - poczuł zapach włosów. Wtulił się mocniej - ciało jej emanowało - teraz poczuł zapach skóry. Z wrażenia przymknął oczy, dłonie spoczęły na biodrach, silniej zacisnął palce. Teraz ustami musnął szyje. Ponownie drgnął - oszałamiający smak, lekko słony, przyzywający. „Co się dzieje? Czy to złudzenie? Smak, zapach - przecież ja nie mogę odbierać tych sygnałów. A jeżeli to prawda, to czym się stałem?". Myślał rozgorączkowany. Po chwili jednak przestał zadręczać się pytaniami, stan ten zmieniło dotknięcie - jej gładkie palce wodziły po ustach i policzkach. Do tej pory tylko piekielny podmuch smagał jego powierzchnie. W tym momencie poczuł, że powierzchnia, która skrywa jego demoniczną istotę stała się odbiorcą doznania. To było niesamowite, nigdy nie pomyślałby, że zmysły potrafią tak wiele dać - czegoś tak na wskroś miłego, dobrego. Powoli, coraz głębiej gubił się w jej blasku.
Muzyka wciąż grała, powodując pogłębienie stanu upojenia. Nie miała pojęcia, co się z nią dzieję. Oddała się muzyce, a przede wszystkim jemu. Pozwalała na dotyk, zezwoliła na pożądanie. W półmroku panującym w klubie dało się zauważyć blask bijący od anielskiego ciała. Rozświetlała się mocniej, z każdą minutą. W miejscu gdzie znajdowały się jego usta emanowała światłem, jakim jeszcze u siebie nie zaobserwowała. „Kim jest demon o zielonych oczach? Czy wolno mi go dotykać? Dlaczego nie chce już tylko dnia?". Współgrali z muzyką. Czytali w zwierciadłach dusz. Sugestywny taniec bliskości. Wytworzył wieź, która wzbudziła to, co zabronione.
Pocałował ją. Zamknęli oczy. Dłonie zacisnęły się. Nie widział piekła, podmuch przestał smagać. Bez szponów i kłów. Tylko jego ciało niczym w płomieniach. Łechtały skórę, swawolnie przenosząc się na jej ciało. Jego płomienne pragnienie wznieciło się na jej mlecznej skórze. Zamysły, plany, szepty, dręczenie, złość. Przestały go dotyczyć, przestał się bać nazywać tego, co w nim ożyło. Niczym zatarte wspomnienie pojawiły się uczucia. Wyśmiewane słowo miłość pojawiło się w sercu demona. Zastygła krew w żyłach, poczęła na nowo płynąć, ożywiając martwe, czarne serce. Zabiło, po raz pierwszy od swych narodzin.