Historia,która trwa wiecznie...
ziwego imienia, było zbyt nudne i pospolite, jak dla kogoś kto miał wszystko gdzieś.
***
Od dziecka zawsze chadzałam własnymi drogami. Byłam indywidualistką,
zamkniętą w sobie pesymistką. Matka posyłała mnie do różnych
psychologów- na nic się to zdało. W końcu przestała. W wieku 12 lat
miałam na swoim koncie wiele kradzieży, picie alkoholu, palenie
papierosów i haszyszu i totalną depresję. Cięłam się żyletkami- to mnie
odstresowywało, uspokajało... Pisałam wiersze, które później paliłam,
były pełne krwi... Gdy miałam 13 lat zostałam zgwałcona przez swojego
ojczyma( mój ojciec nie żył od 10 lat), matka o tym nie wiedziała. Nie
potrafiła zrozumieć mojego zachowania, ciągle dochodziło między nami do
kłótni. Nie chciałam jej o tym powiedzieć, bo wyśmiałaby mnie ,tak jak
zawsze... Ojczym gwałcił mnie co noc aż do 14 roku życia, wtedy dzień
po moich urodzinach(o których, oczywiście nikt nie pamiętał) chciałam
popełnić samobójstwo... Niestety matka wcześniej wróciła z pracy i
zastała mnie w łazience z krwawiącymi nadgarstkami- podcięłam sobie
żyły. Zaczęła strasznie krzyczeć. Ostatnie co pamiętam zanim straciłam
przytomność to przerażony i wściekły wzrok matki. Utkwił mi w pamięci,
do dzisiaj mam go przed oczami. Wtedy straciłam resztki miłości do
niej. W szpitalu opowiedziałam o ojczymie i o jego nocnych wizytach w
moim łóżku. Trawił do więzienia na 3 lata. Po tym matka miała do mnie
ciągłe pretensje, że zrujnowałam jej życie i reputację... W wieku 15
lat uciekłam z domu(matka nie próbowała mnie nawet szukać) i zarabiałam
na życie jako prostytutka. Aż do 12 października 1998 roku, dnia w
którym stałam się wampirem. Miałam wtedy 19 lat.
***
Leżąc tak na podłodze w hotelowym pokoju cieszyłam się, że to już
koniec, że umrę i będę wreszcie wolna... Jednak tak się nie stało.
Miałam do niego za to pretensję i chyba zawsze będę mieć. Mój stwórca,
mój Ojciec... rozciął sobie nadgarstek i podał mi go bym piła, ale ja
nie chciałam... Brzydziłam się...ale już wtedy czułam pewne
pragnienie... Nie wiedziałam co to może być... Nie byłam świadoma.. ale
nagle owo pragnienie zapanowało nade mną, tak jak wiele nocy później,
co noc...nie pozwalało przestać.... Nie miałam siły z nim walczyć... Po
chwili, która zdawała mi się trwać wieki, do moich wnętrzności, do
każdej tkanki dostała się życiodajna krew. Na mej bladej twarzy pojawił
się rumieniec. Wstyd się przyznać, ale bardzo mi się spodobało to co
poczułam! Nawet bardzo! Trudno opisać to co wtedy czułam! Me ciało
przeszył dreszcz rozkoszy... To jest nie do opisania...Czułam jak krew
zaczyna krążyć ponownie w żyłach. Czułam jak wracają mi siły... Odsunął
nadgarstek od mych ust. Dręczyło mnie jednak tak wielkie pragnienie,
nie mogłam się powstrzymać! Chwyciłam z całej siły jego rękę i
próbowałam dotrzeć ustami do rany na nadgarstku. Szarpnął ręką i syknął
na mnie, tak jadowitym głosem, że aż otrząsnęłam się z pragnienia:
-Nie teraz! Nie teraz moje dziecko! Nie... Za chwilę...
Odszedł do szafki i wyjął z niej bardziej eleganckie ubranie niż to,
które maiłam na sobie: czerwoną miniówkę i ledwie zasłaniającą piersi
bluzeczkę z czarnej tkaniny. Piękna czarna sukienka zachwyciła mnie. W
moich oczach, które stawały się powoli oczami wampira piękna kreacja
mieniła się milionami barw. Tak bardzo mnie to zaskoczyło, że z
przestrachem (jak nowo narodzone dziecko) odsunęłam się od mego...
Ojca. Uśmiechnął się łagodnie: -Nie masz się czego obawiać. To
normalne... Niedługo odkryjesz wszystkie swoje nowe zdolności i
umiejętności...i przyzwyczaisz się do nich... Będziesz umiała się nimi
posługiwać. Nauczysz się tego wkrótce, spokojnie, powoli, bez
pośpiech... Mamy w końcu całą wieczność.- Uśmiechnął się promiennie i
dodał- Pomogę Ci w tym, ale teraz przebierz się w to, moja droga.
Wyruszamy na łowy.
***
Gdy szliśmy mokrymi od deszczu(łez?), pustymi ulicami spytałam:
-Czym... Kim jestem?
Spojrzał n