Historia,która trwa wiecznie...
na
mnie.Gdy otworzyłam skrzypiące masywne odrzwia powitała mnie Kati
informując,że czekali na mnie. -Wiem-odparłam rozglądając się po
zebranych.Posługując się Darem Umysłu poznałam ich imiona. Młody wampir
o czarnych włosach, całkiem urodziwy, ubrany w czarną, muślinową,
koszulę, czarne wytarte dżinsy i aksamitny czerwony krawat;ten sam,
który miał być osądzony razem ze mną w lesie na sabacie, miał na imię
George. Jego bliski towarzysz, z tatuażem na szyi i przenikliwych
pięknych błękitnych oczach miał na imię Frank. Wysoki czarnowłosy i
zielonooki, bardzo szczupły, można by uznać,że niewiarygodnie
wychudzony miał na imię Thomas. Obok Katie stała skromnie ubrana,
czarnowłosa Kobieta-wampir-Helena. Na przeciwko zaś wejścia stał
potężny wampir, dziecię mileniów, bardzo stary wampir; jego imienia nie
zdołałam odczytać jego imienia. Nagle odezwał się zwracając się do mnie:
-Mephisto, to moje imię.Podejdź bliżej Pandoro. Nie bój się, nie zrobię ci nic złego, nie po to cię ocaliłem.
Byłam w szoku.Jak to mnie ocalił?Miałam mętlik w głowie.Spojrzałam na
Kati, skinęła mi głową dodając otuchy.Podeszłam bliżej.Spojrzał na mnie
tymi swoimi zielonymi oczami, czułam,że nie potrafię się obronić przed
tym spojrzeniem.Czułam,że mój umysł, moja dusza jest dla niego otwartą
księgą.Spijał z mego wnętrza każde wspomnienie-byłam bezbronna. Nagle
uśmiechnął się.
-Więc pragnęłaś śmierci, moja droga Pandoro?
Byłam zaskoczona jego pytaniem. "Dlaczego o to zapytał?".Nie odpowiedziałam.
-Dlaczego? Wszyscy tutaj zebrani w pewien sposób pragnęliśmy śmierci. Każdy w inny sposób jej poszukiwał...
-Ale... -Co to ma związek z Twoim Stwórcą?
Skinęłam głową.
-To proste. Był jej pośrednikiem.Cii... Wszystkiego dowiesz się po kolei..