Hala Numer Pięć
- I kto się teraz śmieje? Podobał ci się
mój żarcik? – na twarzy Maćka widniał wielki uśmiech, chociaż zdawał się być
zawiedziony, że rozmówca mu nie odpowiada – Miło było pogadać, ale muszę już
lecieć.
xxx
Maks
zaciągnął się głęboko papierosem, czuł się dobrze, strach na chwilę uleciał,
udało mu się wszystko poukładać w myślach. Czuł, że jest gotowy wrócić do
pracy, kiedy doleciał do pisk tej dziewczyny. Otworzył oczy, widział w sporej
odległości przed sobą jak dziewczyna wbiega do hali, chłopak, który stał koło
niej, upada i wczołguje się tyłem do magazynu i zamyka za sobą drzwi. Głupi
gówniarze, pomyślał, straszą się nie dając mu pracować. Czemu miał takiego
pecha, że przyjechał tu akurat wtedy, kiedy oni. Dostrzegł w odległości kolejną
postać, może to był jeden z chłopaków, ale miał jakieś dziwne wrażenia, że
jednak nie. Wyrzucił niedopałek, wyjął z plecaka teleobiektyw i szybko
przytwierdził go do aparatu. Przybliżył maksymalnie, widział jedynie kontur
postaci, w słabym świetle księżyca nie był w stanie przyjrzeć się twarzy, ale
był niemal pewny, że nie jest to żaden ze spotkanych wcześniej studentów.
Postać trzymała w ręku coś, co przypominało gruby zagięty pręt i szła w stronę hali,
do której wbiegła dziewczyna.
- Co jest… - słowa uwięzły mu w gardle,
to co zobaczył przeraziło go potwornie. Nie chciał patrzeć, ale nie mógł też
oderwać wzroku. Widział jak z budynku wybiega ktoś prosto na postać z prętem, w
pierwszej chwili nie wiedział kto, ale po paru sekundach rozpoznał dziewczynę. Zobaczył
pręt wbijający się w jej brzuch i nieznajomego przekręcającego metalowy koniec
wystający z dziewczyny.