Gospoda Pod Rozbitym Krążownikiem
bowała zapobiegać. Istniało, mówiąc poetycko, wiele ziem niczyich, bezpańskich, stanowiących przestrzeń dla rozkwitu bandytyzmu kosmicznego. Zapytajcie kupców, a powiedzą wam, jak drżeli przed łupieżcami, jak często musieli zatrudniać ochroniarzy dla konwojów. Jakże wtedy niebo było niebezpieczne! Wtedy to profesor Kurcze przemierzał galaktyki w poszukiwaniu przygód. Proszę sobie wyobrazić głodnego życia młodzieńca na pokładzie Vażki 4, w szemranym towarzystwie. Kapitanem statku, jak mi powiedział, był uciekinier z Celi V3, skazany za morderstwo funkcjonariusza. Człowiek impulsywny, ale szczerego serca, odważny i bezkompromisowy. Profesor Kurcze zaciągnął się do kampanii w jednym z portów przerzutowych. Nie miał za bardzo pomysłu co począć, statek stracił podczas lądowania, bo zapomniał kodu dostępu do śluzy. Włóczył się po kantynie, gdy do jego uszu dobiegł stłumiany głos. Dwóch rosłych facetów rozprawiało o planowanej misji. Chcieli odszukać Krainy Kwitnącej Wiedzy. Zamiast niej odkryli Gospodę Pod Rozbitym Krążownikiem. Profesor Kurcze od pierwszej chwili uległ urokowi tego nietypowego miejsca. Od tego zdarzenia Gospoda zapadła mu głęboko w pamięć, wryła się, zakorzeniła, nieustannie powracała we wspomnieniach, snach, niczym uporczywa melodia. Nic zatem dziwnego, że poświęcił jej swoją największą pracę naukową. Jednocześnie zaraził mnie. Początkowo chciałem ośmieszyć profesora, ujawnić, że żyje halucynacjami. Oj! Byłem zły. Przyszedłem robić naukę, poświęcić się rozumowi, a tu karmi się mnie mitami. Postanowiłem namówić naszego wielkiego uczonego na wyprawę do danego zajazdu. Okazało się to prostsze niż sądziłem. “Jadę jutro” mruknął. “Znajdzie się jedno miejsce wolne, jeśli jesteś zainteresowany”. Ta wyprawa okazała się przełomem. Poświęciłem całe swoje dotychczasowe życie badaniu Gospody Pod Rozbitym Krążownikiem. Jednocześnie nawiązała się długoletnia przyjaźń między mną a profesorem. Razem walczyliśmy z opornym światem akademickim. I wygraliśmy.
Proszę mi wybaczyć ten dość obszerny wątek osobisty. Przytoczyłem go wprawdzie, nie bez przyczyny. Chciałem podkreślić po raz kolejny prekursorstwo naszych badań, a także empiryczny ich charakter. Jednocześnie pragnę się odciąć od badań doktora Gruba i jego zespołu. Osobnicy ci nigdy nie widzieli Gospody Pod Rozbitym Krążownikiem na własne oczy, a cała ich pisanina to kolaż z prac naszego zespołu oraz poezja. Niedługo ukaże się pośmiertna publikacja profesora Kurcze poświęcona tym szkodnikom, a nie naukowcom, zatytułowana Banialuki Gruba i spółki z.n.n.. Powróćmy jednak do tematu.
Jak Państwo wiedzą, moje badania poszły w innym kierunku niż profesora Kurcze. Skoncentrowałem się na doświadczeniu Gospody Pod Rozbitym Krążownikiem, oraz starałem się opisać to zjawisko. Można powiedzieć, że jestem kontynuatorem dokonań mojego przyjaciela i mistrza. W badaniach bazowałem zarówno na doświadczeniach innych osób, skrupulatnie weryfikując prawdziwość tych opowieści, jak i swoich własnych. Wielce pomocni byli koledzy i koleżanki z zespołu, między innymi Sum i Elwira, którzy to spędzili łącznie miesiąc w Gospodzie Pod Rozbitym Krążownikiem, prowadząc badania socjologiczne. Ta dwójka młodych naukowców starała się dokonać przekroju klienteli zajazdu. Obecnie są na ostatnim etapie badań terenowych, ale już teraz można zaryzykować stwierdzenie, że klientela gospody jest dość specyficzna. Nie chcę tutaj wchodzić w kompetencje kolegów i koleżanek z zespołu, ani tym bardziej pozbawiać ich przyjemności referowania własnych odkryć, ale muszę powiedzieć, że są to osobnicy jakby nie z tego świata. Zauważyłem to podczas pierwszej wizyty, potwierdziły to późniejsze doświadczenia i rozmowy z tymi, co tam byli. Co znaczy, że są to persony nie z tego świata? Obrazowo można powiedzieć, że są to ludzie z symulacji awanturniczej, osobnicy