geckie wakajee...
dstawię.
Do Roberta dołączyło trzech chłopaków i blondynka. Wszyscy nie wyglądali na więcej niż dwadzieścia kilka lat.
– Nikki Montana, którą część z was, jak widzę, dobrze pamięta – powiedział, gdy na dźwięk jej nazwiska wybuchły z tyłu salwy oklasków i gwizdów.
Dziewczyna uśmiechnęła się do swojego fanklubu i pomachała w jego kierunku.
- Następnie Peter Hans – wskazał na szatyna stojącego koło Nikki.
– Ron Wesex. – Blondyn o przyjemnym wyrazie twarzy pomachał do nas.
– Oraz Carlos Fernandes. – Wysoki, wysportowany brunet wywołał małe poruszenie wśród damskiej części obozowiczów.
- Czy nie uważasz, że jest słodki? – zapytała mnie Ola rozmarzonym głosem.
- Tak, jak każdy, który ma szeroką klatę, śnieżny uśmiech i jest w sobie zakochany na zabój – odparłam.
- Inaczej mówiąc, ideał. Szkoda tylko, że już zajęty przez samego siebie. – Obie wybuchłyśmy śmiechem.
- Możecie się do nich zwracać z każdym problemem i o każdej porze dnia oraz nocy – kontynuował Robert. – Mam także przyjemność przedstawić wam ratowników, którzy będą dbać o wasze bezpieczeństwo na plaży i w morzu – Susie Goldman i Piotr Warecki - wskazał na dwójkę młodych ludzi, którzy do tej pory siedzieli kilka stopni niżej, ale na dźwięk swoich nazwisk podnieśli się i pomachali do nas.
- Przypominam również, iż jest was tutaj ponad sześćdziesiąt. Nie macie po sześć, siedem lat, więc liczę na to, że będziecie się umieli zachować i nie będziemy musieli was ciągle upominać.
Zauważyłam, że wymownie patrzy się, co poniektórych twarzach.
– A teraz jesteście wolni. Możecie iść się wpisać na listę pokoi, którą znajdziecie w recepcji wraz z kluczami i się w nich ulokować. - Odwrócił się i ruszył z pozostałą kadrą ku drzwiom wejściowym.
- Ok. Pójdę nas wpisać do tego samego pokoju – powiedziała Olka i ruszyła w stronę hotelu.
Minęła dłuższa chwila, nim ponownie zobaczyłam ją przedzierającą się przez tłum obozowiczów.
- Dobra, wszystko załatwione. Bierzemy bagaże i w drogę – rzuciła sięgając po torby.
Wzięłam swoje walizki i ruszyłam za nią w kierunku ośrodka.
Jednak zanim doszłyśmy do klatki schodowej, wyrośli przed nami dwaj zupełnie mi obcych chłopcy.
- Hej Lola! – odezwał się jeden z nieznajomy, będący wysokim, przystojnym blondynem.
- Hej Matthew! – odparła, po czym zwróciła się do jego towarzysza.
- Cześć Łukasz! Widzę, że wyspałeś się w samolocie. Tryskasz wigorem. – Wyszczerzyła do niego zęby.
- W końcu są wakacje. Wszyscy nim tryskamy – odrzekł brunet, spoglądając w moim kierunku. - A my się chyba nie znamy – powiedział po angielsku, wyciągając rękę na powitanie.
- Cześć! Jestem Liza – odpowiedziałam po polsku i podałam mu dłoń.
- Łukasz. Widzę, że jesteś kolejną osobą zasilająca polskie szeregi na tym obozie – odparł już w ojczystym języku. – Nie widziałem ciebie w samolocie, ale to pewnikiem przez to, że prawie cały lot przespałem. Źle znoszę latanie – dodał z niesmakiem.
– Hej, od tej opory obowiązuje rozmowa w języku angielskim – oburzył się drugi znajomy Oli, z którego akcentu wywnioskowałam, że pochodzi z Wielkiej Brytanii.
- Jestem Matthew – zwrócił się do mnie i uścisnął serdecznie rękę. – Może potrzebujecie pomocy z tymi torbami?
- Będziemy wdzięczne – odpowiedziałyśmy razem.
- Które piętro? – zapytał Łukasz, podnosząc torby Loli.
- Pierwsze, narożny pokój – odpowiedziała Ola.
- Z kim się ulokowałyście? – zapytał Matthew biorąc moje walizki.
- Z Madzią, Bridget, Felicyty i Leną.
- No to jesteśmy w domu – odparł Łukasz zwracając się do mnie. – To świetne dziewczyny, szczególnie Bridget. Na pewno szybko złapiesz z nią kontakt.
Następnie skierował się do Olki i oznajmił:
- My jest