geckie wakajee...
eśmy w szóstkę z braćmi Merad, Dawidem i Andy’m.
Kiedy opuszczaliśmy parter panował tam gwar powitań. Jednak gdy wkroczyliśmy na pierwsze piętro pomyślałam, że znalazłam się w małpim gaju. Ludzie padali sobie w ramiona, jakby nie widzieli się z dziesięć lat. Ktoś wystawił odtwarzacz na korytarz i puścił na ful piosenkę „Summer of ‘69”.
- To taki nasz niepisany, wakacyjny hymn – powiedziała Ola przekrzykując gwar i głośną muzykę.
W powietrzu latały poduszki, misie i jakieś ubrania. Mała grupka ludzi, obok której właśnie się przepychaliśmy, stworzyła sobie dyskotekę i ruszała się w takt najnowszej piosenki Matt’a Pokory, dobiegającej z głębi ich apartamentu. Jakiś chłopak wystrzelił z otwartych drzwi ostatniego pokoju w koronkowym biustonoszu na torsie, a za nim biegła ciemnowłosa dziewczyna wołająca do niego z wyraźnym włoskim akcentem.
- Patrick stój!!! – krzyczała. – Obiecuję ci, że jak cię dorwę, to źle skończysz!!!
- Hej Lena! – zawołała za nią Ola.
- O cześć Lola! – Dziewczyna szeroko uśmiechnęła się do kumpeli i znikła za zakrętem prowadzącym na klatkę schodową.
- Czy to jedna z naszych współlokatorek? – zapytałam Matthew.
- Tak, a ten wariat ze stanikiem to jej przyszły mąż – odpowiedział z łobuzerskim uśmieszkiem. – Tylko gdzieś tak za dziesięć lat, jak dorośnie.
- O mój Boże!!! – Usłyszałam pisk, silny angielski akcent i w naszą stronę ruszyła biegiem długowłosa blondynka. – Lola!!! Cześć!!! Jejku, jak się za tobą stęskniłam.
Dziewczyna rzuciła się na Olkę i obie zaczęły się ściskać.
– Co tam u ciebie? – przyjrzała się jej uważnie. - Widzę, że zmieniłaś fryzurę. Wyglądasz super! – powiedziała z uśmiechem.
- Hej! A ty w końcu zrobiłaś sobie ten kolczyk w nosie – odparła Ola oglądając go z podziwem.
- Trochę trudno było do niego przekonać rodziców, ale po miesiącach negocjacji olałam ich i poszłam przekłuć nos bez ich zgody. Gdy wróciłam było już po fakcie, więc tylko zrobili małą awanturę i po dwóch dniach im przeszło – mówiąc to spojrzała w kierunku moim i chłopaków, z którymi trzymałam się bezpiecznie z boku. – Hej Matthew! Hej Lucas! A ty pewnikiem jesteś naszą szóstą współlokatorką – uśmiechnęła się do mnie.
- Liza, przepraszam ciebie! Jaka ze mnie gapa – powiedziała, przybliżając mnie do siebie Ola.. – To jest Bridget. Bridget oto Liza, która będzie z nami mieszkać.
- Cześć! - odpowiedziałam niepewnie i podałam jej rękę na powitanie.
- Hej! Miło ciebie poznać - odparła i pociągnęła mnie za wyciągniętą dłoń w stronę pokoju. – Chodź poznasz inne dziewczyny. Na pewno przypadniecie sobie do gustu.
Nasz pokój okazał się apartamentem z dwoma trzyosobowymi sypialniami, łazienką, balkonem, małym przedpokojem i kuchnią z oknem na korytarz. W jednej z sypialni panowała bardzo wesoła atmosfera. Gdy weszłyśmy do pomieszczenia od razu rozpoznałam Magdę, blondynkę czytającą w samolocie książkę.
- Dziewczyny przedstawiam wam naszą szóstą współlokatorkę Lizzy.
Odwróciły wzrok od porozrzucanych na łóżku ubrań i spojrzały na mnie z ciekawością.
- Cześć, jestem Magda. – Podeszła do mnie i się uśmiechnęła. – Chyba widziałam ciebie w samolocie.
- Tak, siedziałam z Olą.
- A ja jestem Felicyty – odparła druga dziewczyna z włosami koloru gorzkiej czekolady i włoskim akcentem.
- Cześć – powiedziałam wyciągając do niej rękę.
- Gdzie zgubiłyście Olę? – zapytała Magda.
- Już do was idę – odpowiedziała wchodząc do pokoju i pokazując na drugą sypialnie, by tam chłopcy zostawili bagaże. – Hej! Co u was słychać? – powiedziała i zaczęła się witać z każdą z dziewczyn.
- No, jak widać jeszcze żyjemy. Minęłaś się z Leną? - zapytała Felicyty.
- Tak. Jestem ciekawa, kiedy Patrick w końcu zmądrzeje i zaprosi ją na randk