Jest-Takie-Miejsce 34
Mój pokój jest pełen dziewczyn. Śmieją się i głośno rozmawiają. Wszystkim dopisuje dobry humor. Brakuje tylko mojej przyjaciółki. Domyślam się, gdzie jest. A raczej z kim. Wiem, że muszę prędzej, czy później z nim porozmawiać i bardzo chcę to zrobić. Możliwe, że Jolka ma rację, że przeginam. Może faktycznie wszystko będzie bez zmian i nadal będziemy trójką dobrych przyjaciół. Marzę o tym. Zostawiam moje współlokatorki i wychodzę z klasy.
Na korytarzu spotykam Anitę.
- Do trzech razy sztuka – myślę i podchodzę do niej. Obiecałam sobie, że z nią pogadam i spróbuję ją pocieszyć, choć jeszcze nawet nie znam powodu jej przygnębienia.
- Hej, co słychać? – zaczynam rozmowę.
- Hej Zuzia.
- Znasz moje imię. – Uśmiecham się.
- Każdy tutaj zna twoje imię. – Jejku, nie myślałam, że jestem aż tak popularna.
- Nie wiedziałam. Nie słyszała jeszcze plotek na swój temat.
- Bo to nie są plotki. Po prostu jesteś fajna i wszyscy cię lubią. Miła, zabawna, uśmiechnięta.
- Dziękuję. Za to ty wyglądasz mi na smutną. Coś się stało, Anita?
- Oooo. Ty też wiesz, jak się nazywam.
- Pewnie, że wiem. Chcesz ze mną pogadać, czy wolisz, żebym sobie poszła? – pytam z troską.
- Zostań. – Cieszę się, że chce mi poświęcić chwilę. Może się czegoś o niej dowiem. Jesteśmy na korytarzu. Siadam na podłogę i opieram się plecami o ścianę. Jeśli i ona usiądzie, to będzie znaczyło, że serio pogadamy. Jeśli będzie stała, to niczego się nie dowiem. Usiądź, Anita. Usiądź. Chcę jej pomóc, ale ona też musi tego chcieć.
- Często widzę cię smutną – odzywam się.
- Mam smutne życie. – Zabrzmiało poważnie, ale dość ogólnie, a ja chcę szczegółów.
- Usiądź – powtarzam w myślach. Milczę. Nie mówię nic, bo nie chcę jej spłoszyć. Jeśli nie będę naciskać, może sama zacznie opowiadać. Wtedy ona podchodzi do mnie i siada po mojej lewej stronie. Uśmiecham się i czekam.
- Jestem brzydka, gruba i nikt mnie nie lubi – zaczyna mówić.
- Czekaj, czekaj. Po pierwsze, nie jesteś brzydka – przerywam jej.
- Jasne. Mam lustro.
- A ja mam oczy. Anita, uwierz mi, że nie mówię tego, żeby cię pocieszyć. Jesteś ładna. Nie mówię, że jesteś szczupła, bo to prawda, że masz troszkę więcej ciałka niż ja, ale to nie czyni cię brzydką. Ja na przykład, chciałabym przytyć, a nie mogę. Jestem za chuda.
- Żartujesz? Zazdroszczę ci figury. W ogóle ci zazdroszczę wszystkiego. Jesteś śliczna, masz przyjaciółkę, która cię uwielbia, podobasz się każdemu chłopakowi, a Damian spędza z tobą całe dnie.
- A widzisz go teraz ze mną?
- Teraz nie, ale za chwilę pójdziesz do niego, a ja zostanę znowu sama, bo nikt nawet do mnie nie podejdzie. Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, która usiadała i zapytała co u mnie? – Robi mi się strasznie smutno. Jesteśmy tu siódmy dzień, a ta dziewczyna z nikim się nie zaprzyjaźniła. Ja poznałam tu wielu wspaniałych ludzi i nigdy nie byłam sama. Ciągle coś się wokół mnie dzieje, śmieję się, wygłupiam. A ona? Ona pewnie wcale nie cieszy się, że tu jest. Jest nieśmiała i nie potrafi pierwsza zacząć rozmowy. A my wszyscy co? Nikt się nią nie zainteresował. Jestem zła na siebie, że znalazłam dla niej czas dopiero teraz. Gdybym wiedziała wcześniej…
- Jak chcesz, to nigdzie nie pójdę. Zostanę tu z tobą aż do obiadu, co ty na to? – Widzę, że Anita ma oczy pełne łez. Boję się, że za moment się rozpłacze. – Hej, wszystko jest ok.
- Jesteś naprawdę dobra. Nie dziwię się, że Damian wybrał właśnie ciebie.
- Anitko, ja się tylko kumpluję z Damianem. Więc nie, nie wybrał mnie.
- Nie?? Myślałam, że…