Dziewica potrzebna od zaraz!
– Gadzina przez ostatnie dwieście lat spała kamiennym snem. Jest taka mała wioska w centralnej Polsce. Nazywa się Trupolasy.
– Chcę spokojnej pracy w biurze – wymamrotałam, wypijając duszkiem to, co miałam w kieliszku.
– Co mówisz?
– Nic, nic. Kontynuuj.
– Smok spał sobie spokojnie w swojej jaskini, pilnowany przez członków miejscowego stowarzyszenia wiedźm…
– Jakiej jaskini? W centralnej Polsce?!
– No nie wiem. Może to była jakaś jama albo nora. Czy to ważne? Kontynuujmy. Ostatnio dużo młodych wyemigrowało do miast…
– …na zmywak – podsunęłam usłużnie. Spojrzał na mnie z wyrzutem.
– W stowarzyszeniu została tylko jedna wiedźma. Ale kiedy poleciała do wnuczki w odwiedziny…
– Na miotle??? – spytałam zachłannie z nieukrywaną ciekawością.
– Liloo, przestań! Samolotem. Tylko w drodze powrotnej potrącił ją tramwaj…
– Dziwne. Leciała samolotem, a potrącił ją tramwaj? Co to za linie lotnicze?
– Jak ja cię!
Nie okazując najmniejszej skruchy, dolałam wina do naszych kieliszków.
– Mów dalej, obiecuję więcej nie przerywać.
– Podsumowując: zabrakło czarownicy, zabrakło magii. Smok zaczął się budzić. Wiedźma leży w szpitalu pod kilkoma kroplówkami, z nogami w gipsie. A robotę zleciła nam.
– Tu potrzebny raczej tłusty baran lub nadobna dziewica.
– Szkoda byłoby, gdyby ten smok cię zeżarł…
– No wiesz!
– Mógłby nabawić się niestrawności. – Gładko uchylił się przed ciosem wymierzonym kawałkiem bagietki.
– Następnym razem użyję butelki! – zagroziłam. – I do twojej wiadomości: nie jestem dziewicą! Może w tej wsi jakaś się znajdzie?
– Ha, ha! W Trupolasach dziewice piją jeszcze bebiko!
– Szowinistyczna świnia.
– No co? Mówiłem, że większość młodych wyemigrowała. Naprawdę nie jesteś dziewicą? Dałbym głowę, że tak!
Cholera! Głupio było się przyznać, ale do końca to i sama nie wiedziałam. Mój eks chyba nie dokończył roboty. Owszem, pokrwawiłam trochę, ale i tak miałam wrażenie, że zawalił sprawę, spiesząc się do upragnionego finału. Pewnie przekonałabym się za drugim razem, gdyby nie udało się nam pokłócić. Znaczy się, krzyczałam głównie ja. On usiłował zachować kamienny spokój, przynajmniej dopóty, dopóki nie przywaliłam mu w zęby, wybijając prawą jedynkę…
No, ale przecież nie powiem o tym Amirowi! Nabijałby się ze mnie całą wieczność!
– To byś ją stracił – warknęłam nieuprzejmie.
– Kręcisz Liloo, kręcisz!
– A po kiego ci moje dziewictwo? Myślisz, że gdybym była, to w podskokach pobiegłabym, by zostać pożarta przez jakiegoś mitycznego potwora?
– To kłamliwy osąd. On jest wegetarianinem.
– Zamiast soczystego mięska woli kwaśne jabłuszka? Jaja sobie ze mnie robisz?!
– O jabłuszkach nic nie wiem, ale podobno uwielbia sałatkę z pomidora i ogórka. Nie patrz na mnie z takim niedowierzaniem.
– To do czego u diaska, potrzebna mu akurat dziewica???
Amir miał znudzony wygląd kogoś, kto pod przymusem musi wyjaśniać całkiem oczywiste rzeczy.
– Smoki uwielbiają skarby. Każdy ma swoją, zazwyczaj całkiem sporą kupkę kosztowności. Niestety nie lubią ich czyścić. Do tego zatrudniają ludzi. A ci z kolei są pazerni i podstępni. Dziewictwo symbolizowało kiedyś czystość i niewinność. Gadziny nadal twierdzą więc, że do porządków najlepsze się dziewice.