Dług
-Mogę?- zapytał łysego kryminalistę z wytatuowanymi ramionami, który pozytywnie rozpatrzył prośbę.
Maciek usiadł na pryczy. Był pewny, że nie ma żadnego sensu życia dla niego. Gdyby ktoś zaproponował mu samobójstwo, to zapewne zgodziłby się. Przyjrzał się swoim „nowym kolegom”. Cała trójka była łysa, a on jako jedyny miał długie włosy. Przez głowę przeszła mu myśl, że będzie dyskryminowany. Z sąsiednich celi patrzyli na niego nieco podejrzliwie. Czuł się, że za chwilę rzucą się na jego osobę jak stado lwów na jednego bawoła. Lecz na szczęście w jego „nowym domu” nie widział takich przejawów zachowań. Lekko ulżyło mu. Odetchnął.
Łysy, z którym teraz dzielił pryczę, nagle zaczął grzebać coś w kieszeniach. Maciek wstrzymał oddech- znów strach powrócił.
-Sztachnij się- rzekł łysy, wyciągając paczkę papierosów.
-Dzięki-wyjąkał zdziwiony i wziął jednego papierosa, a łysy przypalił mu zapalniczką.
-Za co siedzisz?
-Za dilerkę, za ucieczkę psom, za palenie stików i haszu- Maciek próbował się zaśmiać, ale mu nie wyszło-A ty?- dorzucił.
-Długa historia, kiedyś się dowiesz.
Maciek nie nacierał, nawet nie chciał wiedzieć. Weszło kilku strażników, którzy zaczęli otwierać cele. Jeden doszedłszy do celi Macka rzucił:
-Możecie wypierdalać na dwór.
Cała zgraja ludzi niczym jakaś manifestacja wyszła na dwór. Więzienie ogrodzone było wysokim murem z czerwonej cegły, a nad nim widniały druty. Były też dwie wieżyczki, gdzie wartownicy pełnili służbę. Po prawej stronie od wyjścia znajdowało się boisko. Akurat teraz grali tam w rugby. Ulubioną grę kryminalistów i kiboli. Dzięki niej mogli się wyżyć, wyrzucić swe troski z siebie i zapomnieć o otaczającym świecie.
Maciek poszedł za łysym, który kierował się w stronę placu gry. Usiedli na ławce, przyglądając się zmaganiom.
-Widzę, że coś cię trapi...- zaczął łysy- Chcesz działkę hery? Mi ona zawsze pomaga.
-Jak dasz? –uwierzył, że heroina może mu pomóc.
-To chodź!- rzekł i wstał
Poszli do łazienki. W środku było czysto. Powiew świeżego powietrza pobudzał mózg do myślenia. Weszli do kabiny. Łysy zaczął wyciągać sprzęt: łyżkę, cytrynę, zapalniczkę, strzykawkę z igłą i oczywiście ćwiartkę heroiny. Wsypał proszek na łyżkę, dodał kilka kropel wody i trochę soku z cytryny, aby heroina się lepiej rozpuściła. Podgrzał to ogniem z zapalniczki i nabrał starą strzykawką.
-Podegnij rękaw- rzekł
Zaczął szukać żyły w przedramieniu, przecierając skórę.
-Kurwa- zaklął, nie mogąc znaleźć żyły
Dopiero za trzecim kłuciem trafił, bo krew została wciągnięta do strzykawki. Powoli ładował heroinę w organizm Maćka, patrząc w jego oczy. On zamknął je i zacisnął zęby,