Dług
-Nie wiedziałem, że moja siostra ma tak piękne koleżanki.
Majka oblała się rumieńcem, a Ola wybuchnęła śmiechem i rzekła:
-Dobra dobra, starczy tych komplementów. Idziesz z nami? Bo idę odprowadzić Maję?
-Z przyjemnością- odpowiedział Maciek
Szedł ulicą i słuchał słów Majki. Chciał je dobrze zrozumieć. Chciał je zapamiętać. Chciał się nimi rozkoszować.
-No jasne- odparł na pytanie zadane przez Olę, choć sam nie wiedział jakie.
Dziewczyny ponownie wybuchnęły śmiechem.
-No co, zamyśliłem się- próbował się bronić.
-Ciekawe o czym?- zapytała z ironią Ola i szturchnęła go łokciem
-Na pewno nie o tobie...
Ola uderzyła go w brzuch, a Majka znów nie mogła wstrzymać się od śmiechu.
-Za co?!- zapytał Maciek
-Za to, że…- szukała czegoś, co naprawdę zabolałoby Maćka-…żyjesz.
-Dziękuje, wiedziałem, że zawsze mogę na ciebie liczyć- podsumował Maciek.
-Dobra, to cześć kochani- odezwała się Majka.
Stali przed ładnym blokiem mieszkalnym. Istnym przeciwieństwem do kamienicy Oli i Maćka. Majka odwróciła się.
-…ej, zaczekaj- krzyknął Maciek- zapomniałem Ci powiedzieć, że pięknie wyglądasz, Maju.
Oblała się rumieńcem i uśmiechnęła się. Ola popatrzyła na nich spode łba.
-Dziękuję, Maćku. To pa...
-Pa…
Wracając ulicą w ciemności Ola ostrzegła go:
-Tylko nie przewróć jej w głowie.
-No jasne, a niby czym mam jej zawrócić?- zapytał zdenerwowany Maciek
-Masz rację- ciągnęła dalej Ola- Czym ty możesz jej zaimponować? Ze nie masz żadnej szkoły? Narkotykami?
-Zamknij się- nie mógł już wytrzymać, łapiąc ją za rękę i patrząc prosto w oczy.
Ola przestraszyła się i nie pytała się o okoliczności wyjścia Maćka z więzienia. Wracali w milczeniu. Maciek czuł się poniżony, ale mimo wszystko wiedział, że Ola ma rację. Patrzył na tą szarą dzielnicę: Ja chcę się stąd wyrwać. Gdy weszli do mieszkania, nadal nie wymienili się żadnym spojrzeniem. Maciek zabarykadował się w pokoju. Na zmieszanie jego z błotem odpowiedział ćwiartką heroiny. Natychmiast poczuł się lepiej na duchu. Marzył o Majce. Chciał być z nią. Cieszyć się z nią i pocieszać. Całować i przytulać, Pragnął jej najbardziej. Zakochał się.
Rano usłyszał głośne pukanie do drzwi.
-Ktoś do ciebie przyszedł- krzyknęła Ola.
Wstawszy ubrał się i wyszedł. Zobaczył śpiącą matkę: pewnie nachlana -pomyślał. Marfi czekał w progu, przygryzając paznokcie.
-Ale masz dupku szczęście?